::::::: rzecz niesamowita :::::::


Masz przed sobą zbiór najniezwyklejszych, najbardziej zadziwiających i najgłupszych zdarzeń z przeróżnych dziedzin. Przedstawione tu fakty i zdarzenia są bowiem nie tylko niezwykłe, zdumiewające lub śmieszne, ale, co najważniejsze, prawdziwe. A ponieważ są one raczej nieznane szerszej publiczności, tym większa przyjemność z obcowania z nimi.




Najgorsza alergia

Są kobiety uczulone na nasienie męskie. W "Annals of Allergy", corocznym medycznym wydawnictwie poświęconym problemom alergii, lekarz z kliniki Mayo, Edwin J. Mikkelson, pisze o przypadku trzydziestoletniej kobiety, u której, ilekroć się kochała, pojawiały się reakcje alergiczne. Uczulenie objawiało się swędzeniem pochwy i opuchnięciem oczu, aż do wysypki i kokrzywki, trudnościami w oddychaniu. Zdarzały się też skurcze mięśni przez co partner mógł zostać "uwięziony" w trefnej partnerce. Do tego wszystkie te dolegliwości występowały bez względu na to, z kim owa panna próbowała. A próbowała z wieloma...



Najlepszy oszust

Dawid Czakaszwili, rosyjski cieć, zniknął z pola widzenia po aresztowaniu przez milicję w 1974 roku. Zarzut: dodawanie się za pracownika naukowego, po prawdzie za profesora. Przez całe lata bystry, choć niewykształcony Czakaszwili dorabiał sobie do cieciowej pensyjki, prowadząc uniwersyteckie wykłady z takich przedmiotów jak "Rewolucja technologiczna", "Atom", "Współczesna medycyna" i innych, równie poważnych tematów.



Najbardziej niezwykła kradzież

Mieszkaniec miasteczka Fergus w stanie Ontario został aresztowany przez policję za kradzież czterech i pół litra spermy byka. Zatrzymany zwierzył się reporterom: "Ja naprawdę nie jestem zboczeńcem!"



Najgorszy powód (sądowy)

Kiedy Lorenzo Castelli zginął pod kołami pociągu, włoskie państwowe przedsiębiorstwo kolejowe zaskarżyło go o opóźnienie w rozkładzie jazdy przez "nieostrożne przejście przez tory i śmierć pod kołami". Pociągi przyjechały spóźnione o dwadzieścia minut.



Najgorszy samosąd

Cyrkowa słonica o imieniu Mary w ataku wściekłości zabiła człowieka w miasteczku Erwin w stanie Tenessee w październiku 1916 roku. Żądając sprawiedliwości, rozwścieczeni mieszkańcy zaciągnęli zwierzaka pod kolejowy dźwig z zamiarem powieszenia go. Na oczach pięciotysięcznego tłumu głodnych widowiska gapiów tłuszcza przez pełne dwie godziny krępowała ofiarę tylko po to, by spadła na ziemię, gdy stalowa lina, na której wieszano słonicę, pękła pod jej ciężarem. Egzekucja powiodła się dopiero za drugim razem.
Możemy być pewni, że Mary nie była pierwszą ani jedyną ofiarą wyroku śmierci. Rozprawy sądowe przeciwko zwierzętom łamiącym prawo nie są czymś aż tak niespotykanym, jak mogłoby się to wydawać na zdrowy rozum. Istnieje co najmniej jeden tekst pisany na temat zwierząt w świecie prawa: klasyczna pozycja z 1906 roku, autorstwa E.R. Evansa, pod tytułem "Postępowanie kryminalne i kara główna wobec zwierząt". W owym roku szwajcarski sąd skazał na karę śmierci psa oskarżonego o pomoc w napadzie zbrojnym.



Najgorsza kuracja

W lutym 1685 roku król Anglii Karol II zmarł rażony apopleksją, a w każdym razie tak zaręczają jego biografowie. Po prawdzie, równie dobrze przyczyną śmierci mogła być kosztowna i złożona kuracja, zastosowana wobec chorego króla przez najlepszych lekarzy jego czasów.
Rankiem w dniu ataku do pokoi królewskich wezwano dwunastu lekarzy, którzy natychmiast rozpoczęli stosowanie wyczerpującej kuracji dla oczyszczenia z trucizn królewskiego ciała. Na początek upuszczono mu prawie półtora litra krwi; podawano nieszczęśnikowi również potężne dawki środków wymiotnych, aby zmusić organizm do zwrócenia toksyn i całej reszty zawartości żołądka. Przepłukano również jelita gwałtownie działającą, zawierającą czternaście składników lewatywą, jednak królewska choroba nie ustępowała ani na cal.
W ciągu następnych kilku dni medycy ogolili Karolowi głowę, znacząc ją rozpalonym do białości żelazem, wypełnili jego nos wywołującym kichanie pyłem, obłożyli całe ciało gorącymi plastrami, które później gwałtownie zerwali (ku jego wielkiej przykrości), i zaordynowali kolejną serię potężnych lewatyw, jedną gorszą od drugiej, które zaaplikowano szesnaście razy w ciągu nocy. To również nie dało żadnej poprawy. U Karola nastąpiło owrzodzenie gardła, bóle całego ciała (zwłaszcza od tych nieszczęsnych plastrów) i zimne poty, przeciw którym lekarze nasmarowali królewskie stopy nieprawdopodobnym środkiem zmiękczającym złożonym z żywicy oraz psiego i gołębiego gówna.
Całe to leczenie nie dawało żadnych rezultatów, a Karol nikł w oczach. Lekarze w panice zaczęli wprost bombardować konającego monarchę upuszczeniami krwi, trepanacjami i powtarzanymi dawkami środków wymiotnych, przeczyszczających i lewatyw mogących rozpuścić nielichą skałę. Podawano mu doustnie zwierzęce stolce oraz inne tajemnicze substancje, których receptur szukano w dawnych księgach, jak na przykład perły rozpuszczone w amoniaku, proszki ze zmielonych kości własnych kości i inne mityczne medykamenty. Wszystko to jednak na próżno - piątego dnia choroby, przepraszając wszystkich, że tak długo mu się umiera, Karol przeniósł się do krainy wiecznych łowów.



Najgorszy sport kontaktowy

Mało znany w Polsce, ale cieszący się pewną, choć niewątpliwie umiarkowaną popularnością w Walii, jest tak zwany purring. Rządzi się on następującymi, prostymi zasadami: dwaj przeciwnicy stają twarzą w twarz naprzeciw siebie, trzymając się krzepko za ramiona. Na sygnał startu zaczynają kopać się po goleniach ciężkimi buciorami, z czubami okutymi stalą. Przegrywa ten, który pierwszy wyrwie się z silnych ramion przeciwnika.
Można także w tym miejscu przypomnieć modne w Rosji w latach trzydziestych policzkowanie. Była to bardzo prosta gra - tylko dwóch zawodników bijących się otwartymi dłońmi po twarzach aż do chwili, gdy jeden lub drugi krzyknie. Najsłynniejszy mecz miał miejsce w Kijowie w roku 1931 między Wasylem Bezbrodnym i Michałko Goniuszym. Rozgrywka trwała ponad trzydzieści godzin, zanim widzowie rozdzielili okrwawionych i wciąż milczących przeciwników.



Najgorszy zapaśnik

Stanley Pinto, na ogół walczący umiejętnie, podczas walki w Providence na Rhode Island zaplątał się przypadkowo w liny. Podczas wyplątywania się z nich dotknął łopatkami maty na trzy sekundy, nie przytrzymywany przez przeciwnika, który dzięki temu został ogłoszony zwycięzcą.



Najbardziej niezwykły domowy kurs językowy:

Jak powiedzielibyście "Proszę nie ściskać Charminy" po Czersku? Pewna zachodnioniemiecka firma produkuje srajtaśmę z nadrukiem dwudziestu sześciu lekcji kursu języka czeskiego na każdej "jedwabistej i wytrzymałej rolce". Jak głosi ulotka reklamowa: "Ucz się czeskiego, gdy tylko zaszyjesz się w klopie".



Najbardziej niezwykły maszynopis:

Jack Kerounac, prorok pokolenia beatników, większość swych prac wystukał na jednej, nieprzerwanej roli papieru.



Najlepsze efekty specjalne:

Kino "El Rey" w Manteca w Kaliforni stanęło w płomieniach w czasie wyświetlania filmu "Płonący wieżowiec". Pożar, który wybuchł z nieznanych przyczyn, strawił kompletnie budynek pomimo wysiłków straży pożarnej :-)



Najgorszy musical hollywoodzki:

Diva operowa, Geraldine Farrar, z nowojorskiej Metropolitan Opera Company nagrała w 1915 roku Carmen w wersji filmowej. Szkopuł w tym, że było to kino nieme :-)



Najgorszy dowódca:

W bitwie pod Carrhae (53 p.n.e.) Marcus Crassus, jeden z najbogatszych obywateli republikańskiego Rzymu, odznaczył się wyjątkowym bezwładem umysłowym i przeszedł do historii jako najmniej przewidujący dowódca. Upokorzone przez daleko słabsze wojska Partów legiony rzymskie były mimo to w dobrze zorganizowanym odwrocie, gdy Crassus przyjął zaproszenie do wspólnego obiadu od triumfującego partyjskiego generała. W obozie Partów, zanim doszło do jakiejkolwiek biesiady, Crassusa zaatakowano, zdradziecko uśmiercono, poczym obcięto mu głowę. Podstępny dowódca Partów osobiście napełnił usta swojego starego wroga roztopionym złotem i wysłał odciętą głowę na dwór Partyjski. Używano jej tam jako rekwizytu w "Bachantkach" Eurypidesa.



Najlepsza gra stołowa:

Zasady tej gry są takie same jak w konwencjonalnych szachach, jedynie sprzęt sportowy jest nieco odmienny. Słowami jednego z historyków szachowych rozgrywek są to "szachy alkoholiczne, rozgrywane na dużej szachownicy, na której zamiast typowych pionków i figur są rozstawione kieliszki, szklanki i butelki pełne mocnych trunków; zbicie którejkolwiek z "figur" zobowiązuje do wypicia wysokoprocentowej zawartości". Jak podaje pisarz Patrick Ryan, niemiecki mistrz szachowy Emmanuel Rasker (1868-1941) wygrał raz taką partię alkoholowych szachów dzięki poświęceniu swej królowej na początku rozgrywki. Królówką była w tym przypadku ćwierćlitrowa butelka koniaku, którą opponent Laskera zmuszony był opróżnić do sucha przed kolejnym ruchem. Jak łatwo się domyśleć, nie było to zbyt fortunne posunięcie, gdyż mając umysł z lekka zmącony, dał zwyciężyć Laskerowi bez większych problemów. Inny sławny mecz rozgrywany był, jak się podaje, na Węgrzech w 1898, na dużym stole bilardowym z rozrysowaną nań szachownicą. Królami były butelki szampana, królowymi - liebfraumilch, lauframi, końmi i wierzami - tokaj, a pionkami - butelki taniego wina stołowego. Jak wieść niesie, gra rozpoczęła się tradycyjnie, lecz dosyć szybko przerodziła się w totalny chaos. Zanim partia dobiegła półmetka, rozweseleni przeciwnicy zgodnie padli pod stół.