[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]
501. Jest napad na bank. Wszyscy kładą się na podłodze, brzuchem do dołu, ale jedna pani
leży brzuchem do góry. Na to jej mąż:
- Kochanie to napad na bank a nie test w pracy.
502. Do
lekarza przychodzi pacjentka z rolka papieru toaletowego.
Lekarz pyta:
- Po co to pani?
- No bo ja słyszałam, ze z pana jest zasr...specjalista
503. Do
sex-shopu wchodzi facet i prosi o nadmuchiwana lalkę.
- Czy mi się wydaje, czy w zeszłym tygodniu kupił pan jedna. Czyżby
się zepsuła?
- Nie, nie zepsuła się, ja już tamtej nie kocham.
504. Przychodzi
jedna panienka do spowiedzi i mówi iż zdradziła męża. Ksiądz
patrzy do ściągi i mówi 10
zdrowasiek. Przychodzi druga i mówi, ze zrobiła "loda".
Ksiądz patrzy do ściągi i nic
nie znalazł, wola ministranta i pyta :
- Jasiu ile
proboszcz daje za "loda"?
A Jasiu na to:
- Nie wiem jak księdzu, bo mnie daje Snikersa
505. Bóg stworzył Adama. Po tygodniu
Bóg objawia się ponownie żeby sprawdzić jak tam Adam.
- Jak ci leci Adam - mówi Bóg.
- Trochę tutaj
nudno samemu, mógłbyś mi stworzyć jakąś istotę żeby było weselej? - pyta Adam.
- Oczywiście, Stworzę ci kobietę, która będzie cię kochała, gotowała
dla ciebie, prasowała, sprzątała I będzie cię rozumiała - mówi Bóg.
- Super, no ale ile mnie to będzie kosztowało?
Bóg myśli przez chwilę i mówi:
- Jedną nogę I jedna rękę
Po chwili namysłu Adam mówi:
- A co mogę dostać za żebro?
506. Idzie amerykański turysta przez Bagdad i nagle orientuje
się ze
ukradli mu zegarek,
zagaduje wiec napotkanego Araba:
- Przepraszam, która godzina?
Arab wziął do ręki kawałek drąga i walnął nim
stojącego
obok wielbłąda w jaja, po czym mówi:
- Za piętnaście piąta.
- Powiedz mi - zagaduje zdziwiony Jankes - Dlaczego uderzyłeś to biedne zwierze w
jaja?
-Bo zasłaniał mi zegar na wierzy meczetu - stwierdził lakonicznie
Arab.
507. Chodzi baca po hali ze spuszczona głową. Przechodzący turysta widząc, ze baca wyraźnie czegoś szuka pyta:
- Czego szukacie baco?
- iii tam... odpowiada baca
- Powiedzcie czego szukacie - pomogę.
- Ee nic takiego
- No powiedzcie baco proszę czego szukacie
- Eee.. takiej malej kuleczki.
- To pomogę.
- Nie trzeba. Utoczę se drugą - powiedział baca dłubiąc w nosie.
508. W
latach pięćdziesiątych w ZSRR na pierwszej lekcji
geografii nauczycielka pokazuje dzieciom mapę świata i
opowiada:
- Tutaj, kochane dzieci, są Stany Zjednoczone. Tu się bardzo źle traktuje dzieci.
Już od najmłodszych lat musza
one pracować, są bite i poniżane, i nie maja co jeść. A
tutaj jest Związek Radziecki. Tu wszystkim dzieciom jest
dobrze. Mają co jeść, dobry Ojciec Stalin rozdaje cukierki
i dzieci są szczęśliwe...
Pani urywa, bo widzi, ze Natasza płacze.
- Dlaczego płaczesz? - pyta się dziewczynki.
- Ja chce do Związku Radzieckiego!
509. Przez dekady statuły (pomniki) kobiety i mężczyzny stały w parku aż
w pewnym momencie pokazał się anioł z nieba.
- Przez tyle lat stoicie tutaj i służycie za symbol ludzkości -
przemówił anioł. Za to wszystko zrobię wam prezent. Przywrócę was do życia na 30 minut, w czasie których możecie zrobić
co wam się żywnie podoba" - powiedział anioł i przez klapniecie dłońmi
przywrócił ich
do życia.
Oboje podeszli do siebie nieco nieśmiało, ale parę sekund później byli
już w krzakach w parku. Po chwili zaczęło się szamotanie, śmiechy, aż cale krzaki
się zaczęły ruszać. 15 minut później już z wyrelaksowanymi twarzami i uśmiechem
na ustach wyszli z krzaków.
- Macie jeszcze
15 minut" - powiedział anioł, który wszystkiemu przyglądał się
z boku.
Z jeszcze większym uśmiechem kobieta - pomnik zwróciła się do męskiej
statuy. - Świetnie, ale wiesz co, tym
razem ty będziesz trzymał gołębia a ja będę mu srała na głowę za te wszystkie lata"
511. Przychodzi
baba do mleczarni i dostaje z banki.
512. Wchodzi kobieta do sex-shopu i mówi:
- Wibrator poproszę?
- Zapakować?
- Jeżeli pan chce - powiedziała kobieta, rozkładając nogi
na ladzie.
513. Pijany
facet na ulicy POLNEJ wsiada do taksówki.
- Na POLNĄ proszę.
- Już jesteśmy.
- O! Jak szybko! Ile place?
- Nic
- O! Jak tanio!
514. Policjant
mówi:
- Panie, już po raz 3 panu mówię, że gubi pan towar.
- A ja już po raz 3 panu mówię, że jest gołoledź i jeżdżę piaskarka.
515. - Puść mnie mój drogi, a spełnię Twoje trzy życzenia.
Wędkarz tylko na to czekał. Jednym tchem wyrecytował:
- Chce mieć najpiękniejszy dom na świecie, najpiękniejsza żonę i przejść
do historii!
Błysnęło, huknęło i wędkarz budzi się w jedwabnej pościeli,
w ogromnym łożu, marmurowe posadzki, złote klamki itp.
"Spełniło się" pomyślał. Otworzyły się drzwi i weszła przepiękna
kobieta. "To pewnie moja żona" pomyślał wędkarz. Kobieta powiedziała
z wyrzutem:
- Ty jeszcze w łóżku, Ferdynandzie!? Przecież zaraz wyjeżdżamy do
Sarajewa!
517. Jedzie
facet mercedesem po autostradzie. Na liczniku 150km/patrzy
zdziwiony a tu mija go syrenka. Przyśpieszył do 200 km/h ,wyprzedził skarpetę ,jedzie
dalej zadowolony. Zdziwieniu jego nie ma końca gdy syrenka
wyprzedza go ponownie.
Znowu przyspieszył, wyprzedził syrenkę, zajechał jej drogę i zmusił
do zatrzymania
Wyskoczył z samochodu ,podbiegł do karety i pyta
kierowcy :
- Panie co pan masz pod maska?
- Sam pan zobacz.
Klient podnosi maskę ,patrzy a tam pięciu Murzynów przy pedałach rowerowych. Czterech
sapie niesamowicie, a piąty się śmieje.
-Ze oni sapią to rozumiem -mówi - ale dlaczego ty się śmiejesz ?-pyta
piątego.
-Bo ja jestem wsteczny- odpowiada Murzyn.
518. Jak zrobić wrażenie na kobiecie?
? Prawić jej komplementy
? Całować ją
? Głaskać ją
? Opiekować się nią
? Kochać ja
? Uprzyjemniać jej życie
? Chronić ja
? Wydawać pieniądze na nią
? Zabierać ja do restauracji
? Kupować jej prezenty
? Wysłuchać jej problemów
? Przyznawać jej racje
Jak zrobić wrażenie na mężczyźnie?
? Rozebrać mu się do naga
519. Dwóch mężczyzn miało mały ogród zoologiczny. Postanowili
sprowadzić z zagranicy rzadki gatunek wiewiórki. Pojechali,
zdobyli, ale przed granica zastanawiali się, jak ja ukryć aby nie zobaczyli jej
celnicy. Jeden postanowił, ze włoży ja sobie za spodnie. Przejechali przez granice, po czym
ów mężczyzna wyjął ja ze spodni i uderzył ja. Wiewiórka padła. Drugi go
opieprzył i zapytał się, czemu to zrobił.
A on na to :
- Najpierw zaczęła mi obgryzać gałązkę, potem zaczęła obgryzać orzeszki, ale jak
zaczęła przeciągać gałązkę do
dziupli , to nie wytrzymałem.
521. Jeden
down dzwoni do drugiego downa. Czy to numer 555 555.
Drugi down mówi : nie to numer 55 55 55 .
A to przepraszam, ze pana zbudziłem. Nie zbudził mnie pan. I tak musiałem
wstać, bo telefon zadzwonił.
522. Blondynka dostała nowe mieszkanie.
Szczęśliwa zaprosiła swoja koleżankę - tez blondynkę. Oprowadzając koleżankę
po
mieszkaniu mówi :
- Zobacz jakie białe ściany i sufity, jak tutaj jest
czysto itd. .
W pewnym momencie pokazując na kontakt mówi :
- Zobacz tu jest cos takiego ze jak raz pstrykniesz to
zapali się światło, a jak drugi raz pstrykniesz to zgaśnie.
- A gdzie wtedy jest jak zgaśnie pyta koleżanka ?
- A tutaj - odpowiada właścicielka mieszkania otwierając - lodówkę.
523. - Wiesz, w moskiewskim szpitalu mimo kryzysu pacjenci
codziennie jędza salami.
- ?????????
- w dni parzyste jędza sale po lewej stronie korytarza, w
nieparzyste sale po lewej.
524. Policjant
zatrzymuje przechodnia.
- Proszę się wylegimi... wylemigi... wyligi...
Niech pan idzie do domu , jestem dziś w dobrym nastroju.
525. Diabeł miał ogród, pewnego
dnia zobaczył Polaka, Francuza i Ruska jak kradną mu jabłka. Złapał ich i mówi:
- Pójdziecie do lawy - a oni mówią:
- Błagamy ulituj się i zrób chociaż na nas jakiś eksperyment.
Diabeł zamknę was na 20 lat w celi, - zgadzamy się.
- Polak co ty byś chciał na ten pobyt?
- Wodę.
- Dobra. Francuz co ty byś chciał?
- Małże.
- Dobra. Rusek a co ty byś chciał?
- Papierosy.
- Dobra.
Po 20 latach, Diabeł otwiera Polaka a Polak pijany, otwiera Francuza, a Francuz najedzony,
otwiera Ruska a Rusek mówi:
- A zapałki?
526. Stan
wojenny. Piąta nad ranem. Do drzwi działacza Solidarności ktoś się dobija.
- Kto tam?
- Hydraulik.
- Eee, naprawdę?
- ZOMO nigdy nie kłamie!
527. Jadą
dwie blondynki maluchem. Nagle silnik przestał działać i
samochód się zatrzymał. Wysiadają. Jedna otwiera klapę z
przodu i z przerażeniem krzyczy:
- Silnik nam ukradli!!!
Na to druga:
- Nie przejmuj się, z tylu mamy drugi...
528. Przychodź baba do lekarza i mówi
:
- Panie doktorze nie mam piersi
Na to doktor :
- Ajajaj
529. Przychodzi baba do lekarza, chora na
padaczkę.
Lekarz jej odpowiada, ze dyskoteka piętro wyżej
530. Przychodzi
baba do lekarza z garbem na plecach, a lekarz pyta:
- Co się pani tak czai?
531. Jedzie
pewien bogaty gość swoim Mercedesem S600 i nagle łapie gumę. Wysiada, kopie w samochodzie, przeklina,
aż tu
nagle słyszy glos dobiegający z pobliskiego śmietnika, w którym grzebie
jakiś biedak.
- Cześć stary....kopę lat się nie widzieliśmy. Pamiętasz mnie, to ja Zenek kumpel z liceum.
Co u Ciebie słychać?
-No stary widzisz. Wszystko się wali. Miałem dzisiaj jechać z żona na
Majorkę to się rozchorowała, 10 tys. złotych przepadło, wczoraj w kasynie przegrałem
1 mln złotych, na giełdzie moje akcje lecą, a tu jeszcze dziś ta cholerna
guma.
A co u ciebie stary?
- No widzisz stary, od dwóch dni już nic nie jadłem....
- To się zmuś!!!!!!!
532. Idą dwie mrówki przez pustynie,
jedna mówi:
- Nóg nie czuję.
Druga na to:
- Masz, powąchaj moje.
533. Przychodzą Zomowcy do biblioteki
i pytają o "Pana Tadeusza".
- Panie Tadku, przyszli po pana
534. Idą dwa ziarnka piasku przez pustynie. Nagle jedno mówi:
- Ty!
- Co?
- Patrz, ile wiary!
535. Idą dwie blondynki na płazy.
Jedna mówi do drugiej :
- Patrz zdechła mewa!
A druga patrząc w górę pyta :
- Gdzie?
536. Baca wrócił z bacowania do chałupy tak nagle, ze zastał juhasa ze swoja baba w
łożu. Nic się nie odezwał tylko chwycił juhasa i prowadzi do stodoły. Tam przykręcił
mu to,
co chłopa boli najbardziej do imadła stolarskiego, a rączkę wyrzucił. Potem
wyciągnął brzytwę i ostrzy ja na pasku.
Juhas się straszliwie przeraził i mówi do bacy:
- Rany boskie baco, chyba mi tego nie zrobicie co se myślicie?
- Nie - odpowiada baca - ty sam se to zrobisz, jak stodole
podpale.
537. Mąż ściął się z żoną
niesamowicie i w szczycie
uniesienia udał się do kibelka w celu zrobienia kupy. Siedzi, ciśnie z całych
sil
- Yhhhm, UUYyoooooooouuuuuu
Żyły mu nabrzmiały, pot tryska na wszystkie strony i w
pewnym momencie złośliwa żona zgasiła światło a on w
krzyk:
- Ojejkujejku aaaaaaa o Jezuniuuuuuu
Żona lekko zdziwiona
- Co się stało ?
I zapala światło z powrotem
- Nic tylko myślałem, ze mi oczy pękły
538. Na
dyskotece dwie osoby tańczą w ciemności.
- Ale masz ładne nogi.
- Ty też.
- Ale masz ładne ręce.
- Ty tez.
- Nazywam się Marcin.
- Ja też.
539.
z silników i samolot zaczyna tracić
na wysokości. Wszyscy wiedzą, że aby samolot dotarł do lotniska, trzeba wyrzucić
zbędny ładunek. Amerykanin krzyczy:
- Murzyna! Wyrzucić Murzyna!
Rosjanin:
- Ech, wy rasiści! Dlaczego akurat Murzyna? Zaraz każdemu zadam pytanie. Ten, kto
nie odpowie - wyskakuje!
Rosjanin pyta Amerykanina:
- Podaj tytuł jednego z filmów Spielberga!
-"Indiana Jones"! - odpowiada Amerykanin
- Dobrze - Mówi Rosjanin i zwraca się do Polaka: - Ile widzów
go obejrzało?
- Sto milionów! - odpowiada Polak
- Dobrze -mówi Rosjanin i zwraca się do Murzyna:- A ty wymień ich wszystkie nazwiska!.
540.
Mąż wola do pracującej w kuchni
żony.
- Zośka wiesz co napisali w gazecie? - ze przeciętny człowiek wypowiada dziennie 2000
słów.
- No i co z tego - odpowiada żona.
- Wiedziałem, ze ożeniłem się z nieprzeciętna kobieta.
541. Pewnego
dnia Murzyn wybrał się na polowanie z wędka. Zarzucił wędkę, odczekał
niedługo i złowił Złota Rybkę. Złota Rybka, prosi Murzyna :
- Wypuść mnie,
wypuść mnie,
drogi Murzynie.
Murzyn pomyślał i powiedział :
- Znam ta bajkę z Europy i wiem, ze spełnisz moje
trzy życzenia.
Rybka:
- Jakbym śmiała nie spełnić, czegoż
sobie życzysz Murzynie?.
- Chciałbym być piękny, biały i mieć dużo
kobiet.
Rybka na to odrzekła:
- Natychmiast spełniam twoje życzenia.
Murzyn w tej samej chwili zamienił się w piękna, białą deskę klozetowa w
damskiej toalecie.
542. Ile
razy w życiu kobieta się wstydzi?
Cztery razy:
- Pierwszy raz jak robi to pierwszy raz.
- Drugi raz jak zdradza męża pierwszy raz.
- Trzeci raz jak robi to za pieniądze pierwszy raz.
- Czwarty raz jak przychodzi jej za to płacić.
543. Kapral
szkoli żołnierzy:
KAPRAL:- Żołnierze, dzisiaj porozmawiamy o prawie ciążenia.
ŻOŁNIERZE:-Oooooo!, cudownie!
KAPRAL: Kamień który rzucimy do góry musi spaść na
ziemie
KOWALSKI: A co będzie panie kapralu jeśli spadnie do wody
??
KAPRAL: Kowalski- nie zadawajcie głupich pytań - jesteśmy w artylerii a nie w marynarce
544. Przychodzi
pchla do agencji wynajmu mieszkań.
- Dzień dobry, chciałam wynająć mieszkanie.
- W chwili obecnej mamy tylko 3 możliwości - Brodę Niemena, Włosy łonowe
Wodeckiego i włosy pod pachami Rodowicz.
-Hmmm - myśli pchla - to ja może na próbę brodę Niemena
Po jakiś 2 tyg. pchla wraca.
- Co za mieszkanie mi daliście - smród, bród, piwo mi się wlewa a na górze
ciągle ktoś ś piewa.
- No to może woli pani jakąś inna możliwość
- No dobrze to teraz wezmę włosy łonowe Wodeckiego
Po 2 tyg. znów wraca
- Co za mieszkanie mi daliście - smród, bród, rano ciągle mi się tam
ktoś drapie ale najgorsze jest to ze po kilku
dniach znowu znalazłam się na brodzie Niemena.
545. Synek
przychodzi do ojca i mówi:
- Co zrobić, ożenić się czy pójść do wojska?
- Jeśli się ożenisz to jesteś skończony, a gdy pójdziesz
do wojska masz dwa wyjścia, albo zostaniesz w koszarach,
albo pójdziesz na wojnę.
Jeśli zostaniesz w koszarach to jesteś skończony, a jak pójdziesz
na wojnę to masz dwa wyjścia. Albo zdezerterujesz, albo cię zabija. Jak zdezerterujesz to
jesteś skończony, a jak cię zabija to masz dwa wyjścia. Albo zginiesz pod olszówka,
albo pod drzewem. Jak pod olszówka to jesteś skończony,
a jak pod drzewem to masz dwa wyjścia. albo cię wezmą na
opał, albo przerobią na papier. Jak wezmą cię na opal to jesteś skończony, a jak na papier toaletowy to masz dwa
wyjścia. Albo będą cię używać kobiety, albo mężczyźni.
Jak mężczyźni to jesteś skończony, a jak kobiety to masz
dwa wyjścia. Albo będą cię używać od tylu albo od przodu.
Jak od tylu to jesteś skończony, a jak od przodu to tak
jak z małżeństwem.
546. Wchodzi
facet z Helmutem Kolem do baru kładzie 5 dolarów
na ladę po czym mówi
- Dla mnie piwo, a dla Helmuta cola
547. Przychodzi
cebula do marchewki:
- Cześć, jest piórek?
- Chyba szczy...?
- To ja poczekam.
548. Dwóch
pijaków rozmawia przed monopolowym.
- Słuchaj stary, kupimy dwie.
- Nie ma mowy, jedną.
- No, mówię ci, ze dwie.
- Jedna, dwóch nie wypijemy!!!
- Wypijemy.. stary.. luzem...
Wchodzą do sklepu i mówią:
- Skrzynkę wódki i dwie lemoniady...
549. Blondynka poddała się operacji przeszczepu mózgu.
Kiedy lekarze otworzyli jej czaszkę, zobaczyli nitkę.
Przecięli ja a blondynce odpadły uszy.
550. Jelcyn i Clinton postanowili zamrozić
się na 100 lat. Po tym
okresie zostali rozmrożeni i aby się zorientować, co się dzieje na świecie,
zaczęli od czytania gazet. Jelcyn nad
lektura uśmiechnął się.
- Wiesz - mówi z satysfakcja do Clintona - w Stanach
Zjednoczonych rządzą komuniści...
- A ja znalazłem śmieszniejszą informacje - rewanżuje się Clinton - tu
piszą, ze na granicy polsko - chińskiej utrzymuje się spokój...
551. Jedzie
Arab przez Saharę, patrzy... a tu idzie płetwonurek w pełnym akwalungu. Arabowi szczeka
opadła, podjeżdża bliżej by się przyjrzeć, a płetwonurek:
- Panie, jak daleko do morza?
Arab oniemiał jeszcze bardziej:
- Będzie ze 400 kilometrów - wydusił z siebie.
A na to płetwonurek:
- Aleście sobie plaże odstawili...
552. Poparzony strażak przyszedł do domu.
Żona z współczuciem przygotowała mu miednice z mlekiem, żeby sobie wymoczył
tyłek. W tym
czasie wpadła sąsiadka i mówi:
- Tyle razy widziałam, jak chłop się spuszcza a pierwszy raz jak
się tankuje.
553. Trzy
lwy spotkały się na pustyni.
- Zjadłem Amerykanina z wrzodem żołądka i od wczoraj
jestem chory.
- Trzy dni temu zjadłem Polaka i do dziś meczy mnie kac.
- A ja zjadłem Rosjanina i od tygodnia wymiotuje medalami.
554. Małżeństwo wybrało się do zoo na spacer. Stanęli obok
klatki z gorylem.
Po chwile goryl widząc małżonkę zrobił się bardzo
podniecony i zaczął skakać.
Mąż zauważył to i mówi do żony:
- Widzisz, ten goryl podniecił się patrząc
na ciebie. Dlaczego nie ściągniesz bluzki, pokaz mu piersi i zobaczymy co dalej zrobi.
Na początku żona się opierała ale w końcu po przekonywaniach męża,
ściągnęła bluzkę i biustonosz.
W tym momencie goryl zaczął się wściekać, bić po głowie i biegać
po całej klatce.
Mąż widząc to mówi znowu do żony:
- Wiesz tu nie ma nikogo w pobliżu, zobaczmy do czego
jest on zdolny - rozbierz się całkiem.
Po następnym przemyśleniu ciekawa również żonę rozebrała się jak
mąż poprosił.
Teraz goryl zaczął kopać i gryźć kraty, fikać fikołki i wyrzucać
jedzenie z klatki.
W tym momencie mąż podszedł do klatki otworzył drzwi i wepchnął swoja
nagą
żonę do środka i mówi:
- Teraz powiedz tej głupiej małpie ze nic z tego bo
masz ból głowy...
555. Poszło 2 pijaków do ZOO. Stanęli przy klatce z lwem i
patrzą. Nagle lew otwiera paszcze i ryczy. Jeden z nich mówi:
- Idę do domu
- A ja zostaje na film - odpowiada drugi
556. Kelner, czy to
restauracja dla piegowatych?
- O ku**a. Znowu kot kierownika nasrał w wentylator!
557. W dworcowej restauracji
kelner potrząsa za ramie klienta.
- Proszę pana, zamykamy!
- Dobrze, tylko nie trzaskajcie drzwiami.
558. Wchodzi do
lokalu facet z koszykiem, siada za barem i zamawia:
- Poproszę dwie setki - jedna normalnie, druga - w naparstek.
Kelner trochę się zdziwił, ale nalał. Na to gość wyciąga z koszyka faceta
wzrostu ok. 1/2 m. Posadził go obok siebie na ladzie, golnęli sobie i facet mówi:
- Jeszcze po jednym.
Kelner znowu nalał, wypili, nie wytrzymał i pyta:
- Przepraszam ze tak pytam, ale co się temu panu stało, ze jest pan taki mały?
- Byliśmy w Afryce - odpowiada gość - i w takiej jednej wiosce powiedział do
faceta, jak to było Wacek? Aha, ze jest dupa nie czarownik.
559. Do kawiarni na Starym Mieście
wpada odrobinę podchmielony facet, zamawia buteleczkę szampana i wrzeszczy na
cale gardło:
- Szczęśliwego Nowego Roku!
- Zwariował pan? - ucisza go barman. - Teraz, w połowie lutego składa pan
wszystkim życzenia noworoczne?
- O rany! - mówi w zadumie facet. - A to się moja żona wścieknie. Jeszcze
nigdy nie wracałem tak późno z przyjęcia sylwestrowego.
560. Gość do kelnera:
- Poproszę befsztyk.
- Nie ma.
- Poproszę kotlet schabowy.
- Nie ma.
- To może jajecznice.
- Nie ma.
- W takim razie poproszę mój paszcz!
Kelner spogląda na wieszak i mówi:
- Przykro mi, ale już tez nie ma.
561. Przychodzi facet do baru
i prosi o najmocniejszego drinka. Barman mu nalewa i mówi:
- Panie, to jest mocny drink. Ma pan jakieś kłopoty?
Facet wypija i mówi:
- Przyszedłem do domu i zastałem żonę w łóżku z moim najlepszym
przyjacielem.
- O kurde... - mówi barman - ma pan następnego drinka na koszt firmy.
Facet wypija, a barman się go pyta:
- I co pan zrobił?
- Podszedłem do żony, popatrzyłem jej prosto w oczy, kazałem jej się spakować
i wypier**liłem z mojego domu.
- No, to chyba oczywiste - mówi barman - ale co z pańskim przyjacielem?
- Podszedłem do niego, popatrzyłem mu prosto w oczy i powiedziałem: niedobry
piesek...
562. - Panie kelner, co macie
do jedzenia?
- Proponuje pieczeń huzarska...
- A co to ja huzar, żebym jadł huzarska?
- To może pieczeń wieprzowa?
- O tak, bardzo proszę.
563. Zamawia Clinton rozmowę
telefoniczną z Piekłem. Gada, gada, po kilku dniach przychodzi rachunek na
bajońska kwotę. Zamówił także Jelcyn, bo co, ma być gorszy? Gada, gada,
gada, gada... Przyszedł rachunek na kilkanaście rubli. Zdumiony dzwoni na
centrale z zapytaniem co on tak tanio, a Clinton drogo?
- Bo ze Stanów do Piekła to międzynarodowa, a z Moskwy to miejscowa...
564. Bill i Hillary C. Jada
samochodem po Arkansas. Wjeżdżają na stacje benzynowa. Hillary pokazuje
Billowi faceta przy pompie:
- Wiesz, kiedyś o mało za niego nie wyszłam...
- Ale chyba nie żałujesz, że wyszłaś w końcu za mnie? W końcu nie byłabyś
teraz żoną prezydenta...
- Bill... Gdybym wyszła za niego, to on byłby dziś prezydentem.
565. Pacjent w szpitalu do pielęgniarki:
- Ale to lekarstwo niedobre. Obrzydliwość!
- To nie lekarstwo. To obiad.
566. Przychodzi facet do
lekarza:
- Panie doktorze, brzuch mnie boli...
- Dam panu 3 czopki, na rano, południe i wieczór...
Wrócił gościu do domu i myśli:
"Wezmę od razu 3, to szybciej będę zdrowy", po czym łyknął
wszystkie.
Następnego dnia facet z ciężkim bólem brzucha przychodzi do lekarza:
- Panie doktorze, boli mnie jeszcze bardziej...
- Dam panu 2 silniejsze czopki, jeden na rano, drugi na wieczór...
Wrócił gostek do domu i znowu łyknął oba...
Następnego dnia faceta w stanie ciężkim przywiozło do lekarza pogotowie.
- Tym razem dam panu supersilny czopek do użycia po południu.
Gostek nie mógł już wytrzymać, więc łyknął czopek zaraz po powrocie do
domu.
Następnego dnia faceta w szpitalu odwiedza wkurzony lekarz:
- Panie, łykałeś pan te czopki czy co?
- Nie! W dupę se wsadzałem!
567. Przychodzi facet do
lekarza.
- Panie doktorze, ostatnio dzieje się ze mną cos niedobrego. Mam czerwone
genitalia i bardzo mnie one swędzą.
- Czy ma pan żonę?
- Tak.
- Czy pan z nią współżyje?
- Tak.
- Jak często?
- Po każdym posiłku, w soboty i niedziele częściej.
- A kontakty z innymi kobietami?
- Tez. Po kilka razy dziennie z sąsiadką i koleżanką z pracy.
- Pana kłopoty wynikają ze zbyt intensywnego życia seksualnego oraz częstych
zmian partnerek...
- Dzięki Bogu, bo już myślałem, ze to od onanizowania się...
568. - Panie doktorze, mam
straszny problem, od trzech tygodni mam migrenę.
A na to lekarz:
- Niech pan nie przesadza. Migrenę to może mieć profesor, nauczyciel,
artysta. Słowem - człowiek myślący. A panu to po prostu łeb napier**la.
569. Przychodzi facet do
lekarza z sinym jednym jądrem.
- Panie doktorze co mi jest?
Lekarz zbadał go i wydał diagnozę:
- To rak, trzeba jak najszybciej amputować.
Operacja odbyła się, jednak po niedługim czasie ten sam facet przychodzi do
lekarza.
- Panie doktorze, ja się boję, mam sine drugie jądro i członka...
- No tak, złośliwa odmiana trzeba natychmiast amputować.
Podobnie jakiś czas po wyjściu ze szpitala ten sam facet zgłasza się do
lekarza:
- Panie doktorze, ja mam sine cale podbrzusze
Lekarz zbadał go dokładnie po czym powiedział:
- Mam dla pana dobra wiadomość, to nie rak, to jeansy panu farbują...
570. - Dostaniesz, jak będziesz
grzeczny - mówi chirurg przed operacja.
- Do kogo pan to mówi, doktorze? - pyta się pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.
571. Urodziło się
facetowi dziecko.. rozentuzjazmowany facet w poczekalni wypada na lekarza który
odbierał poród:
Facet: - Panie doktorze jak tam dziecko chłopczyk czy dziewczynka!!
Doktor: - No wie pan w zasadzie wszystko jest w porządku jest tylko mały
problem.. dziecko nie ma raczek i nóżek..
F: - To nic, ważne ze jest! Ale poza tym jak tam.. niech pan opowiada!!
D: - No dobrze tylko jest jeszcze mały problem.. dziecko nie ma tułowia..
F:- Ale to nic, to nic, ale poza tym jak przebiegał poród, jak było..!!
D: - W porządku, ale mamy mały problemik... ono nie ma głowy.. TO JEST UCHO..
F: - To nic to nic, niech usłyszy glos tatusia
D: - Ale mamy jeszcze jeden problem..
To ucho nie słyszy!
572. - Dzien. dobry, panie
doktorze, jestem Napoleon Bonaparte..
- I uważa pan, że cos jest z panem nie w porządku?
- Ależ ze mną jest wszystko w porządku, gorzej z moją żoną. Ona twierdzi,
że nazywa się Kowalska...
573. Przychodzi Atarowiec do
spowiedzi i mówi:
- Tępiłem comodorowców, torturowałem, zabijałem...
- Ty tu przyszedłeś spowiadać się czy chwalić?
574. Maź wybrał się z żoną
do dentysty. W gabinecie pyta:
- A ile pan doktor bierze za usuniecie zęba?
- Ze znieczuleniem, czy bez?
- Bez!
- Gratuluje jest pan bardzo dzielny!
Mężczyzna zwraca się do żony:
- No kochanie, siadaj na fotelu!
575. Po zbadaniu i wypytaniu
pacjenta lekarz oświadcza:
- Mój panie, skoro zjadł pan dwa talerze zupy pomidorowej, pól gęsi z
kartoflami i kapusta, talerz grzybów duszonych, dwa sznycle, trzy filiżanki
czarnej kawy z pięcioma kawałkami tortu, to nic dziwnego, ze pan później nie
miał apetytu.
- Kiedy ja, panie doktorze, i przed jedzeniem też nie miałem apetytu...
576. - Panie doktorze! Czy
taka operacja jest niebezpieczna?
- O tak! Na piec udaje się tylko jedna.
- Ojej!
- Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie.
577. Lekarz do lekarza:
- Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
- Tak,... czasem medycyna jest bezsilna.
578. Znany polityk
chrzescijansko-narodowej partii szedł ulica i się potknął.
- O cholera - powiedział.
- O ku**a - dodał - powiedziałem cholera, a to przecież grzech.
- A ch*j, i tak nie chciałem by w ZChNie - zakończył.
579.
Na Kubie wybuchło powstanie przeciw Fidelowi. Powstańcy zbliżyli się do jego
siedziby. Fidel stanął przed swoim portretem i zadał mu pytanie:
- I co teraz będzie?
- Ano nic - odpowiedział portret. - Mnie zdejmą, a ciebie powiesza.
580. W kawiarni spotykają się
dwaj przyjaciele: Amerykanin i Rosjanin. Obaj opowiadają, jak im się wiedzie.
Amerykanin mówi:
- No, oprócz tego wszystkiego, co ci mówiłem, to mam jeszcze 3 samochody.
- Po co ci aż 3 samochody ?
- Jednym jeżdżę do pracy, drugi ma żona na zakupy, a trzecim jedziemy do
przyjaciół. A ty ile masz samochodów?
- Dwa.
- Czemu tylko dwa ? - pyta Amerykanin.
- Jednym żona jeździ po zakupy, drugim ja do pracy.
- No, a do przyjaciół?
- Do przyjaciół to my czołgiem.
581. Prezydent USA spotkał się
z prezydentem Rosji. Rozmawiają na temat zarobków.
- W USA robotnik zarabia 1.300$ a na życie starcza mu 150$...
- A co z resztą?
- To nas nie obchodzi. A u was?
- U nas robotnik zarabia 5000 rubli a na żywność wydaje 10.000.
- A skąd bierze resztę?
- O, to nas nie obchodzi...
582. Psychiatra do
swojego asystenta:
- Jak czuje się chory, który podawał się za Ludwika XV?
- Już lepiej. Teraz twierdzi, że jest Ludwikiem XIV.
583. - Panie doktorze, mój
pies bardzo lubi biegać za samochodami...
- Ależ proszę pana, wiele psów lubi gonić samochody. To chyba nie jest żaden
problem.
- Tak, ale mój pies dogania samochody, a potem je zakopuje w ogródku.
584. Urodziło się dziecko
geniusz, ledwo wyszło na świat i już podaje definicje matematyczne. Pytają
go o pierwiastek z 4. Odpowiada, ze 2. Pytają ile jest 45 * 23. Odpowiada że
1035. Lekarze stwierdzają że trzeba wyciąć lewą półkule mózgu. Wycieli.
Budzi się niemowlę i znowu: ile jest pierwiastek z 81. Odpowiada, że 9. Pytają
ile jest 5 do kwadratu. Odpowiada że 25. Lekarze wycinają mu prawa półkule mózgu.
Niemowlak budzi się po operacji. Łypie tępymi oczkami na wszystkich i mówi
po pewnym czasie:
- Dokumenciki do kontroli!
585. Zaniepokojona pielęgniarka
pyta się lekarza:
- Panie doktorze, zauważyłam że co dziesiątego noworodka bije pan mocno po głowie.
Przecież to może zaszkodzić im na rozum...
- Robię to, bo ciągle słyszę, że w policji brakuje ludzi...
586.
Lekarz w szpitalu psychiatrycznym bada trzech swoich pacjentów.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta pierwszego.
- Piec tysięcy - pada odpowiedz.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta drugiego.
- Piątek - odpowiada chory.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta zupełnie zrezygnowany trzeciego pacjenta.
- Cztery.
- Świetnie! - wykrzykuje uradowany lekarz. - Proszę powiedzieć, w jaki sposób
uzyskał pan ten wynik?
- To proste - odpowiada chory. - Podzieliłem pięc tysięcy przez piątek.
587. - Dlaczego wypisujesz do
domu tego pacjenta spod ósemki - pyta psychiatra psychiatry.
- Bo on już jest wyleczony! Wczoraj wyciągnął z basenu innego pacjenta, który
się topił!
- Tak, ale potem go powiesił żeby wysechł!
588. Po jakiejś poważnej
operacji żołądka przywieźli faceta do sali pooperacyjnej. Kiedy się ocknął,
usłyszał, jak dwaj wpółleżący dzielą się swoimi doświadczeniami z
poprzednich operacji:
"Kiedy mnie kroili po raz pierwszy, pielęgniarka zapomniała przed
zaszyciem wyjąc mi z brzucha z pół kilo narzędzi. Kiedy się zorientowali, było
za późno. Kiedy mnie znów pokroili, tym razem, żeby mnie uwolnić od tego złomu,
lekarz, niechcący, zostawił w środku zapalniczkę."
Drugi na to: "To jeszcze nic, kiedy mnie ostatnio operowali,
instrumentariuszce zginęły gdzieś okulary. Jak się okazało - były zaszyte
we mnie."
I tak sobie opowiadają, a świeżo przywieziony delikwent blednie coraz
bardziej. W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi chirurg, który przed
chwila robił mu operacje: "Przepraszam Panów, czy któryś z Panów nie widział
przypadkiem mojego parasola?"
589. Do wychodzącego z sali
operacyjnej lekarza podbiega zdenerwowana żona pacjenta.
- I jak, panie doktorze, udała się operacja?
- Operacja? Myślałem, że to była sekcja zwłok.
590. Przed operacja.....
- Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
- Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze cos pamiętam....
591. - Panie doktorze, zupełnie
nie trawie.
- Jak to?
- No tak, zjem chleb, sr*.* chlebem, zjem jajecznice, sr*.* jajecznica...
- A czym byś pan chciał sr*.*?
- No, jak wszyscy, g*.*.
- To jedz pan g*.*! Następny proszę!
592.
Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego
karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
- Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko
umarli, a w dodatku z ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę
i zabiły ojca...
- To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść
odebrać tam poród i wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
- No i jak panu poszło? - pyta się profesor.
- Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.
593. Dentysta do pacjenta:
- A teraz lojalnie uprzedzam pana, ze będzie bolało. Proszę mocno zacisnąć żeby
i szeroko otworzyć usta...
594.
Zaraz po narodzinach lekarz wychodzi z zawiniętym bobasem na rękach do szczęśliwego
ojca. Już ma mu przekazać bobaska, gdy nagle spuszcza niemowlaka na podłogę.
Podnosząc zawadził jego główka o parapet, a następnie huknął nóżką o
drzwi. Ojciec w szoku. A na to lekarz:
- Zaaartowaaalem, dziecko zmarło przy porodzie!
595. Psychiatra zadaje
pacjentowi pytania:
- Ile nóg ma pies?
- Cztery.
- A ile ma uszu?
- Dwoje!
- A oczu?
- Przepraszam, panie doktorze, czy pan nigdy nie widział psa?
596. Na budowie, podczas
szkolnej wycieczki:
- Bardzo ważne jest noszenia kasków. Znałam chłopca, który nie nosił
kasku. Pewnego dnia spadla mu cegła na głowę i zabiła go na miejscu. Znałam
też dziewczynkę, która chodziła w kasku i gdy spadła jej cegła na głowę,
uśmiechnęła się i poszła dalej.
- Ja ją znam. Mieszka w naszym bloku. Do tej pory chodzi w kasku i się uśmiecha.
597.
Na przesłuchaniu policyjnym:
- Kto ci uciął język? Gadaj!!!
598. Idzie dwóch policjantów,
patrzą, a tu flegma leży na chodniku. Jeden podchodzi i mówi do drugiego :
- Ty, patrz broszka !
Drugi bierze flegmę do ręki i pokazuje tamtemu :
- Zdawało ci się. To jest wisiorek !
599. Idzie dwóch policjantów,
nagle jeden zauważa człowieka lecącego na lotni.
- Zobacz jaki ptak!!!
- A jaki drapieżny, wczoraj trzy razy do niego strzelałem zanim człowieka wypuścił.
600. Milicjant zatrzymuje kobietę
jadąca zbyt szybko samochodem.
- Nie widziała pani znaku ograniczenia prędkości ?!
Kobieta nachyla się, zagląda pod siedzenie, wyciąga biała laskę i mówi:
- ja jestem niewidoma...
milicjant:
- a to przepraszam bardzo..
[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601-700] [701- 800] [801- 900]
601. - Płaci pani mandat - mówi
dwóch policjantów, zatrzymując samochód, jadący z nadmierna prędkością.
- A czy nie mogłabym zapłacić w naturze ?
- Co to znaczy " w naturze " ?
- No , wiecie, musiałabym zdjąć majtki i wam dać ...
Policjant odwraca się do kolegi i pyta :
- Potrzebne ci są majtki ?
- Nie !
- Mnie tez nie ...
602. Wieczorem pod latarnia
stoi pijany gość i krzyczy:
- Otwieraj!
Podchodzi do niego milicjant i pyta o co chodzi. Na to gość:
- Żona mnie do domu nie chce wpuścić!! - i dalej się awanturuje.
Milicjant:
- Niech pan poczeka, ja to załatwię.
- Halo! Milicja! Proszę otworzyć!
cisza...
- Halo! Milicja! Otwierać!
cisza...
- Niech pani nie udaje! Przecież widzę, ze się świeci!
603. Idzie dwóch policjantów.
Nagle jeden znalazł lusterko, patrzy i mówi :
- O! moje zdjęcie!
Drugi bierze i mówi:
- No cos ty, to moje zdjęcie!
Pokłócili się i poszli na komendę. Tam trafili na komendanta, który postanowił
autorytatywnie rozstrzygnąć spór. Spogląda i mówi :
- No co wy, chłopcy, swego komendanta nie poznajecie?
*teraz rozszerzenie*
- A w ogóle, to po cholerę wam moje zdjęcie, co?
I zabrał lusterko do kieszeni. Po powrocie do domu przebrał spodnie.
Później córka go pyta :
- Tato, możesz mi dać trochę pieniędzy?
Komendant :
- A weź sobie ode mnie z kieszeni.
Córka poszła, i znalazła w kieszeni lusterko, i wola do matki :
- Mamoooo! widziałaś, tato nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski!
Matka przybiegła, patrzy i mówi do córki :
- Cos ty, to jakąś stara rura!
604. Siedzi dwóch policjantów
nad brzegiem rzeki i się opala, podjeżdża chłop traktorem i pyta:
- Panie władzo przejadę tedy ?
- A pewnie ze pan przejedziesz - odpowiada policjant.
Chłop wjeżdża do rzeki i się topi. Na to jeden policjant mówi ze
zdziwieniem do drugiego:
- Ty patrz on się utopił, a kaczce do brzucha sięgało...
605.
Pijak przechodząc nocą przez cmentarz wpadł do świeżo wykopanego grobu. Ponieważ
nie mógł się wydostać ułożył się wygodnie i usnął. Rano przybył na
miejsce policjant. Stanął nad grobem i zaczął przyglądać się śpiącemu, który
zmarzł i usiłował się okryć marynarką. W końcu pyta:
- Zimno? To po cos się rozkopywał?
606.
W nocy w koszarach zomowcow słychać straszne jęki. Po blyskawiczym śledztwie
wykryto w toalecie zomowca, który usiłował sobie wcisnąć do tyłka bułkę
z kiełbasą.
- Człowieku, co ty robisz? - pyta się dowódca.
- A co ja poradzę, ze dentysta wyrwał mi ząb i kazał jeść druga strona...
607. Egzamin w Wyższej szkole
policyjnej w Warszawie:
- Jakiego koloru jest biały maluch ?
Policjant (kandydat) nie wie.
- No niech pan pomyśli, jakiego koloru jest biały maluch.
Po kilku minutach policjant się uśmiecha i mówi :
- Biały !!!!
- Bardzo dobrze, widać ze się Pan dużo uczył!, a teraz drugie pytanie: Ile
drzwi ma dwudrzwiowy samochód ?
Policjant myśli, myśli, myśli, i wola uradowany :
- Biały !!!
608. Dwaj policjanci obserwują
helikopter:
- Te Franek, dlaczego ten helikopter od 15 minut wisi nieruchomo w powietrzu ??
- Może skończyło mu się paliwo.....
609. - Dlaczego nie byliście
w pracy?
- Miałem zapalenie ucha środkowego...
- Nie bujajcie, kapralu, przecież ucho jest lewe i prawe.
610.
Na balu milicjantów:
- Czemu pan tak się szybko kreci? Przecież to wolny taniec!
- Oj nie taki wolny! Na płycie jest wyraźnie napisane "33 obroty na minutę"!
611. Idzi sobie policjant i
spotyka swojego kolegę, który kopie dol.
- Co robisz ?
- Kopie dołek, bo potrzebne mi zdjęcie od pasa.
Po pewnym czasie wraca i widzi, ze tamten wykopał 5 dołków.
- Po co ci aż piec dołków ?
- Bo potrzebuje 5 zdjęć.
612. Jakie są rodzaje kobiet?
1. Rusałki - ten mnie ruszał, tamten ruszał.
2. Damy - temu damy, tamtemu damy.
3. Kotki - ten mnie miał, tamten miał.
4. Złote rybki - rypią się jak złoto.
5. Słomiane - rżną się, jak sieczka.
6. Pobożne - najchętniej leżą krzyżem.
7. Dziecinne - co do rączki, to do buzi.
8. Chemiczne - rozkładają się w temperaturze pokojowej.
9. Partyjne - przyjmują wszystkich członków.
10. Domatorki - byle komu, aby w domu.
613. Hrabia po dłuższym
pobycie za granica wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg
koni i wierny sługa Jan.
- No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności,
Janie?
- Nic nowego, Jaśnie Panie... No może tylko to, że Azorek zdechł.
- Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano nażarł się końskiej padliny, to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły, to zdechły.
- Jak to konie się poparzyły???... Od czego?
- Od ognia, Panie, jak się stajnia paliła.
- A kto podpalił stajnię?
- Nikt, od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boska, to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
- Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła
i firany się zajęły.
- Och! A czemu mój teść umarł?
- Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem, co się z nim od trzech lat spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
- Właśnie mówiłem, Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego.
614.
- Janie - mówi hrabina do lokaja - hrabiego boli gardło. Proszę mu ukręcić
ze dwa jajka...
- AAAAuuuuaaaa!
615. - Janie!
- Słucham Pana.
- Czy możesz przysunąć tu fortepian?
- Tak, Panie. Będzie Pan grał?
- Nie, ale zostawiłem tam cygaro.
616. Wchodzi hrabia do pokoju.
Patrzy, a tam wielka kupa. Woła:
- Janie!
- Ja też nie!
617. Hrabia:
- Janie, czy u nas w ubikacji są dwa sznurki, czy jeden?
- Jeden.
- W takim razie znowu załatwiłem się pod zegarem.
618. Hrabia do Jana:
- Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.
- Ale przecież pada deszcz.
- To weź parasol.
619.
Jechali pociągiem Polak, Niemiec i Rusek. Założyli się o to, kto jest
szybszym złodziejem.
Niemiec mówi:
- Dajcie mi dwadzieścia sek. i zgaście światło.
Po dwudziestu sek. zapalają, niby nic się nie zmieniło, a tu nagle Niemiec
oddaje im zegarki.
Rusek mówi:
- Dajcie mi dziesięć sek. i zgaście światło.
Po dziesięciu sek. zapalają, niby nic się nie zmieniło, a tu nagle Rusek
oddaje im zegarki.
Polak mówi:
- Dajcie mi piec sek. i zgaście światło.
Po pięciu sek. zapalają, niby nic się nie zmieniło, a tu nagle wchodzi
konduktor i mówi: panowie koniec jazdy, ktoś nam podpizdzil lokomotywę.
620. Diabeł złapał Polaka,
Niemca i Amerykanina. Dal im po dwie metalowe kulki i obiecał, ze ich wypuści,
jeśli zrobią z nimi cos, co go zadziwi. Po chwili Niemiec podrzucił jedna kulkę
w góre i trafił w nią drugą.
- No, całkiem nieźle - powiedział diabeł.
Amerykanin położył na ziemi jedną kulkę, a na niej postawił drugą. Stała!
- No, to mnie lekko zdziwiło, ale zobaczymy co zrobi Polak.
Niestety, Polak jedna kulkę zepsuł, a drugą zgubił.
621. Mąż wraca do domu, całuje
żonę i mówi:
- Możesz mi pogratulował, dziś wieczorem założyliśmy klub abstynentów!!!
- A to dopiero musieliście być porządnie urżnięci! - zdumiewa się żona.
622. Podchodzi pijak do
policjanta
- Panie, gdzie tu jest druga strona ulicy.
- No, tam.
- Q*.*a! Jak byłem tam to mi powiedzieli, że tu.
623. - Tu wieża, tu wieża,
747 odezwij się!
- ...
- Tu wieża, 747, do cholery! Kapitan!!!
- hik... epf... ka..kapitan nie hik nie może... teraz podejść!
- A co mu się stało?
- hik... hik... jest... kompletnie... zalany!
- To dajcie drugiego pilota!
- efp... bleeee... uh... drugi piiiiilot... hik, nie może podejść... eee,
jest kompletnie... fffff... wcięty!
- Do cholery! To dajcie stewardesę!
- Ste... hep... buuu stewar... desa nie może podejść bo ... uf..ep... jest
kompletnie... pffff pijana...
- A z kim ja w ogóle rozmawiam?
- Epf, jak to, hik, z kim? Hik, tu hep, automatyczny pilot!
624. Kolo kobiety stoi w
autobusie pijany mężczyzna. Ona patrząc na niego z pogarda mówi:
- Aleś się pan uchlał!
- A pani jest strasznie brzydka!
I dodaje z triumfem:
- A ja jutro będę trzeźwy!
625. Do samochodu wsiada dwóch
podpitych osobników. Samochód ostro rusza z miejsca. Kawalerska jazda trwa już
dobry kwadrans. Wóz zarzuca.
- Te, jak jedziesz? - mówi jeden z pijanych.
- Ja? Przez cały czas byłem przekonany, ze to ty prowadzisz...
626. Wczoraj przespałam się
ze sztangistą..
- No i jak było?
- Cały czas miałam wrażenie że przywala mnie ogromna czterodrzwiowa szafa z
maleńkim kluczykiem
627. Chodzi sprzedawca
po plaży i krzyczy:
- Biustonosze dziewiętnastki, dwudziestki sprzedaję, biustonosze sprzedaję...
- A piętnastki pan masz?!
- Eee, pani! Na pryszcze to jest oxy !...
628. - Mamo Czy łatwo jest
dotrzymać tajemnicy??
- Nie wiem córeczko, nigdy nie próbowałam
629. - Czy można zgwałcić
kobietę w biegu?
- W zasadzie nie, bo kobieta z podniesiona spódnicą biegnie szybciej, niż
facet ze spuszczonymi spodniami.
630. Przychodzi szkielet baby
do lekarza. Po długim badaniu baba pyta:
- Panie doktorze, czy to co poważnego?
- Jeszcze nie wiem, musimy zrobić prześwietlenie...
631. Przychodzi baba do
lekarza z gwoździem w d*.*ie, a lekarz do niej: +++
- Proszę siadać!
632. Przychodzi baba do
lekarza, lekarz jej każe oddać mocz do analizy.
- Gdzie mam go oddać?
- Do słoika - stoi na szafie.
... i lekarz wychodzi z pokoju, wraca za 5 minut i widzi cały pokój zasikany
- Co pani narobiła?
- A myli pan, że to tak łatwo nasikać do słoika stojącego na szafie?
633. Przychodzi baba do
lekarza. +++
- No i co, czy pomogły pani te lekarstwa co przypisałem na hemoroidy?
- Ta pół na pół.
- Jak to?
- Te długie śliskie tabletki to jako połknęłam, ale ten krem,
co mi pan przepisał, to nawet z chlebem zjeść nie mogłam.
634. Idzie sobie Czerwony
Kapturek. Idzie, idzie. A tu wilka nie ma. Szuka, woła, wilka ni widu, ni słychu.
Głupia sprawa - myśli - bez wilka bajka nieważna. W końcu dotarł Czerwony
Kapturek. do babci, ale tu też nie ma wilka. Babcia zdenerwowana, wilk dawno
powinien tu być i ją zjeść - a tak to bajka może nie wyjść. Dzwonią po
leśniczego Leśniczy przyjechał w te pędy. Radzą co robić, wilka nie ma,
bajka nieważna a dzieci słuchają. Postanowili poszukać wilka w lesie. Chodzą,
wołają, Wreszcie patrzą, a na polance leży wilk. Rozwalony, prawie się nie
rusza. Cała trójka skoczyła do wilka:
- Te, wilk, bajka zawalona, kapturka w lesie przegapiłeś, babci nie zjadłeś,
co jest?
Wilk na to:
- Dajcie wy mi wszyscy spokój Jestem kompletnie zje*.*y. Cala noc tańczyłem z
Costnerem.
635. Idzie Czerwony
Kapturek przez las aż tu nagle wyskakuje wilk i woła:
- Stój głupia ku*.*!
Na to Kapturek:
- Ależ czemu ty mnie tak brzydko przezywasz, ja jestem grzecznym, Czerwonym
Kapturkiem i idę do babci zanieść jej koszyczek z jedzeniem.
- A gdzie koszyczek?
- ???!! O ja głupia q*.*a, koszyczka zapomniałam.
636. Farmer z Teksasu spotkał
farmera z Galilei i pyta go:
- Ile masz ziemi?
- Dwa ary przed domem i cztery za domem. A ty?
Amerykanin odpowiada:
- Jak wcześnie zjem śniadanie, wsiądę do samochodu i jadę do to zachodu słońca
to nie dojadę do kopca mojej ziemi. Żyd odpowiada:
- Rozumiem cię. Tez kiedyś miąłem taki samochód.
637. Przychodzi Atarowiec do
spowiedzi i mówi:
- Tępiłem comodorowców, torturowałem, zabijałem...
- Ty tu przyszedłeś spowiadać się czy chwalić?
638.
W pociągu siedzi Polak i Murzyn. Polak przygląda się Murzynowi, bo nigdy wcześniej
nie widział Murzyna. Chciał się dowiedzieć, skąd ten Murzyn jest i pyta:
- Bangladesz?
Murzyn nic. To Polak znów:
- Bangladesz?
Murzyn wstał, otworzył okno, wyciągnął rękę i powiedział:
- Nie bangla.
639. Śniadanie. Trzech
kolesi w pracy je kanapki..
Anglik:
- K... znowu z szynka, nienawidzę kanapek z szynka. Jak jutro dostane z szynka
to wyskoczę przez okno.
Szkot:
- Ja mam znowu z serem, jak jutro dostane z serem to tez skoczę przez okno...
Hiszpan:
- O ku... znowu z dżemem. Jak jutro dostane z dżemem to wyskoczę z okna!
Na drugi dzień wszyscy dostali z tym samym co poprzednio i wyskoczyli przez
okno, pozabijali się...
Na wspólnym pogrzebie...
Żona Anglika:
- Byliśmy takim wspaniałym małżeństwem. Dlaczego nie powiedział, ze nie
chce kanapek z szynka?
Żona Szkota:
- U mnie to samo, mógł powiedzieć choćby słówko...
Żona Hiszpana:
- Ja to nic nie rozumiem. Przecież on sam sobie robił kanapki do pracy...
640. Umiera Angielka. Na
łożu śmierci mówi do męża:
- Och Johny, kochałam cię bardzo ale raz cię zdradziłam. Ten czarny
Rolls-Royce
którym tak lubisz jeździć to właśnie od niego.
Umiera Francuzka. Na łożu śmierci mówi do męża:
- Och Jean, kochałam cię bardzo, ale jeden raz cię zdradziłam. Ta willa na
Lazurowym Wybrzeżu którą tak lubisz, to właśnie od niego.
Umiera Rosjanka. Na łożu śmierci mówi do męża:
- Och Wania, kochałam cię bardzo, ale jeden raz cię zdradziłam. Pamiętasz
ta
skórzana pilotkę którą tak bardzo lubiłeś nosić? To on ci ja wtedy ukradł.
641. Pewien Rusek złowił
w rzece złotą rybkę.
- Puść mnie, a spełnię twoje jedno życzenie.
- No, nie wiem.. Ładną żonę mam, pieniądze mam... nic mi nie potrzeba.
Chyba ze... Już wiem! Chce zostać bohaterem Związku Radzieckiego.
W jednej chwili pojawiają się wokół czołgi, w rękach ruska dwa kałasze, a
pół metra przed nim pojawia się gąsienica Tygrysa. Rusek widzi, ze to śmierć
zagląda mu w oczy i krzyczy:
- Q*.*a, posmiertno priznajut!!
642. Diabeł założył się z
Polakiem, Ruskiem i Niemcem, który lepiej wytresuje psa. Po roku czasu
przychodzi do Ruska. Rusek, chudziutki, z wystającymi żebrami, a pies
spasiony, ze ledwo może się ruszać. Rusek wyciąga kiełbasę, daje psu, a
ten zaczyna służyć.
Potem poszedł do Niemca. Niemiec ledwie trzyma się na nogach, a pies jak beka,
łapy ma prawie w poziomie. Niemiec daje mu kiełbasę - pies zaczyna tańczyć.
Wreszcie przyszedł diabeł do Polaka. Ten zapasiony, ledwie mieści się w
fotelu, a psa prawie nie widać. Polak wyciąga kiełbasę, "pewnie tez da
psu" myśli diabeł, a on sam zaczyna zjadać. Na to pies odzywa się
ludzkim głosem:
- Daj mi, ach daj mi...
643. Francuz, Anglik i
Polak złapali złotą rybkę, która w zamian za uwolnienie, obiecała spełnić
po jednym ich życzeniu.
- Ja ma taka brzydka i stara żonę - mówi Francuz - chce mieć ładną i młodą.
- Na mnie szef w pracy się zawziął - mówi Anglik - daj mi nowa prace z wyższą
pensja.
- A mój sąsiad ma stado krów - mówi Polak - spraw, aby mu te krowy pozdychały...
Zorganizowano zawody we wbijaniu gwoździa w deskę za pomocą głowy. Do
rywalizacji stanęło trzech zawodników: Polak, Rusek i Niemiec. Pierwszy
zaczyna Niemiec:
Uderza raz.. dwa.. trzy.. - gwoźdź wbity.
Drugi Polak:
... raz.. dwa... - wbity.
Ostatni podchodzi do deski zawodnik radziecki:
Raz... - wbity !
Następuje ogłoszenie wyników:
- Niemiec zajmuje drugie miejsce, Polak pierwsze, natomiast Rosjanin zostaje
zdyskwalifikowany za wbicie gwoździa złą strona.
644. Diabeł zwabił na skraj przepaści
Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. Podchodzi do Anglika i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
Anglik skoczył. Diabeł podchodzi do Francuza i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
Francuz skoczył. Diabeł podchodzi do Niemca i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
- Nie skoczę.
- To rozkaz!
Niemiec skoczył. Diabeł podchodzi do Polaka i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
- Nie skoczę.
- To rozkaz!
- Nie skoczę.
- A to nie skacz!
Polak skoczył.
645. W przedziale pociągu
jedzie Polak, Rusek, Francuz, matka z córka. Po pewnym czasie pociąg wjeżdża
w tunel. W ciemności słychać cmok i trzask.
Oto co myślą sobie osoby w przedziale:
Matka: Ale mam porządna córkę, któryś ja pocałował, a ona go w pysk...
Córka: Ale mam głupią matkę, frajer ja pocałował, a ona go w pysk...
Francuz: ale mi się udało, pocałowałem ja, a w pysk dostał kto inny...
Rusek: Co jest??? Najpierw mnie całują, a potem bija...
Polak: Wy się tam całujcie, a ja Ruskiemu i tak wpie*.*lę!!!
646. - Ktoś mi ukradł rower
- skarży się pastorowi ksiądz.
- Wiem jak go możesz odzyskać. Jutro w czasie mszy wymień dziesięć przykazań,
kiedy dojdziesz do 'nie kradnij' jeden z parafian na pewno się zaczerwieni.
Kiedy w poniedziałek pastor spotkał się z księdzem i spytał:
- Czy wyjaśniła się sprawa z rowerem?
- Tak, zrobiłem jak mi poradziłeś, a kiedy doszedłem do 'nie cudzołóż',
przypomniałem sobie, gdzie go postawiłem...
647.
Dziadek spowiada się w kościele. Ksiądz udzielił mu już rozgrzeszenia i
puka w konfesjonał:
- O, q*.*a, ale mnie ksiądz przestraszył!
648. Przed bramą nieba
staje ksiądz i kierowca autobusu. święty Piotr mówi:
- Ty kierowco do nieba, a ty księże do czyśćca.
- Ale czemu tak? - pyta ksiądz.
- Bo widzisz, jak ty prawiłeś kazania to wszyscy spali, a gdy on prowadził
autobus to wszyscy się modlili.
649. Jan Paweł II umarł,
poszedł do nieba i przyjmuje go św. Piotr:
- Ty, Janie Pawle II, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz
Ferrari i najlepsza chatę w niebiosach!
J.P.II zadowolony jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich
zadowolony z siebie, a tu nagle wyprzedza go jadące wiele szybciej piękne,
czerwone Lamborghini, w którym siedział za kierownicą młody, straszliwie
zapuszczony facet z długimi włosami. J.P.II zawraca z piskiem opon, wraca do
św. Piotra i mówi:
- Ja tu św. Piotrze poczyniłem takie zasługi dla ludzkości i naszej matki Kościoła,
a tu mnie jakiś punk w cholernym Lamborghini na Niebieskiej Autostradzie
wyprzedza!!! Zrób z tym coś!!!
św. Piotr z zadumą w głosie:
- Ciężka sprawa, syn Szefa.
650. Powódź w
prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.
Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają
motorówką:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu.
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga.
- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak
wierzyłem w Opatrzność...
- Kretyn!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!
651.
Ksiądz odprawia drogę krzyżową. Przy piątej stacji podbiega do księdza
gosposia i szepce:
- Proszę księdza, przyjechali z wydziału finansowego! To bardzo pilna sprawa!
Niech ksiądz przeprosi wszystkich i przerwie drogę krzyżową!
Ksiądz szepce do kościelnego:
- Poprowadź za mnie dalej drogę krzyżową. I tak wszystko przeciągaj, żebym
zdążył wrócić na zakończenie!
Księdzu spotkanie z urzędnikami zajęło więcej czasu niż przypuszczał. Po
jakimś czasie wbiega do kościoła w nadziei, że zdąży na ostatnią,
czternastą stację drogi krzyżowej. Nastawia uszu i słyszy głos kościelnego:
- Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa! Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą
Weronikę!
652. Księdzu zginęła
mąka. Podejrzewał organistę, więc postanowił dobrać się do niego podczas
spowiedzi. Podchodzi organista Antek do konfesjonału, a ksiądz bez wstępów
pyta:
- Nie wiesz, kto mi mąkę kradnie?
- Co ksiądz mówi?
- Kto mi mąkę kradnie?
- Tu nic nie słychać - odpowiada sprytny organista.
- Co ty opowiadasz!
- Zamieńmy się miejscami, to zobaczymy.
Zamienili się miejscami.
- A nie wie ksiądz, kto zaleca się do mojej żony? - pyta Antek.
- Rzeczywiście, tu nic nie słychać.
653. Ksiądz i siostra zakonna
grają w golfa. Ksiądz bierze kija i uderza w piłkę która toczy się w bok i
nie wpada do dziury.
- A niech to wszyscy Diabli!!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy wściekły ksiądz.
- Jak ksiądz tak może? - pyta się zawstydzona siostra - tak nie można... co
na to Pan powie?
Ksiądz patrzy się na zakonnicę spod oka i przeprasza... już tak nie powie więcej.
Idą do następnej dziury i podobnie jak wcześniej ksiądz nie trafia:
- A niech to wszyscy Diabli!!! Nie trafiłem!!! - znowu rzecze ze złością.
- Bracie, jaki to wstyd pobożnemu tak mówić - upomina go nieco zdenerwowana
już siostra.
- Ok... już nie będę, jeśli jeszcze raz tak powiem niech piorun z nieba
zleci i w łeb mnie trzaśnie.
Poszli do następnej dziury, ksiądz znowu nie trafił:
- A niech to wszyscy Diabli!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy ze złością.
Wtem ciemno się zrobiło na świecie, coś zahuczało, zamruczało i piorun z
nieba zleciał i walnął siostrę w łeb. A z nieba słychać jęk:
- A niech to wszyscy Diabli! Nie trafiłem!!!...
654. Amigowiec został
porażony przez swoją ukochaną Amigę na śmierć i poszedł do nieba. Staje
przed Świętym Piotrem, a Św. Piotr się go pyta:
- Chciałbyś, amigowcu, pójść do nieba czy do piekła?
- Chciałbym się rozejrzeć - odpowiada amigowiec.
- Patrz, tak wygląda niebo - mówi Św. Pieter - pokazując dookoła.
- Niby chłodno tu - inteligentnie zauważa amigowiec.
- Teraz chodź, pokażę ci piekło - mówi Św. Pieter
Zjeżdżają do piekła, patrzą, a tam gołe panienki siedzą na monitorach -
na ekranach widać gołe d*.*y też - dookoła leżą Amigi, a nawet najnowszy
model "Amiga CD Power Belzebub" z procesorem Matolarola 40000000000,
która ma 100 TMipsów.
Wracają na górę - czyli do nieba - i Św. Pieter się pyta:
- No to jak - niebo czy piekło?
- Nie obraź się, Św. Pieter - ale ja wolę do piekła - mówi amigowiec.
Dobra, pojechał na dół, wychodzi z windy a tu go dwa diabły za bary i do
beczki ze smołą. Przestraszony amigowiec - krzyczy, co się stało z tamtym
piekłem, które widział poprzednio. Na to jeden z diabłów odpowiada:
- To było DEMO, baranie, DEMO...
655. W sklepie z komputerami
sprzedawca zachwala klientowi swój najnowszy towar:
- Ten komputer wykona za pana polowe pracy!
- W takim razie biorę dwa.
656. Dwóch starszych panów dyskutuje
przy kawiarnianym stoliku.
- Wiesz, ja o dziwo wciąż nie mam żadnych problemów z potencją.
- Jak ty to robisz?
- Jem pumpernikiel.
Gdy się pożegnali, ten drugi uderzył natychmiast do najbliższego spożywczego.
- Czy jest pumpernikiel?
- Jest
- Proszę dziesięć opakowań.
- Dziesięć? Połowa panu stwardnieje.
- To..., proszę dwadzieścia opakowań!
657. Idzie sobie zajączek przez las
podskakuje, podśpiewuje...
Usłyszał go krecik.
- Z czego tak się cieszysz, zajączku?
- Bo idę na dziewczynki...
- Weź mnie ze sobą, sam nie trafię, bo jak wiesz słabo widzę.
Idą dalej razem, nagle zajączek potknął się o korzeń.
- O kurwa !
Na to krecik.
- Dzień dobry pani.
658. - Tato, żenię się.
- Z kim?
- Z Helą z trzeciego piętra.
- Aaa, z tą! Twój dziadek też się chciał z nią żenić!
659. Dwóch
starszych panów dyskutuje przy kawiarnianym stoliku.
- Wiesz, ja o dziwo wciąż nie
mam żadnych kłopotów z potencją.
- Jak ty to robisz?- Jem pumpernikiel.
Gdy się pożegnali, ten drugi biegnie natychmiast do najbliższego sklepu spożywczego.
- Czy jest pumpernikiel?
- Jest.- Proszę dziesięć opakowań.
- Dziesięć? Połowa panu stwardnieje.
- Proszę dwadzieścia opakowań!
660. - Cześć stary, słyszałem, że
się ożeniłeś. Gratuluję. Przyznaj się, ładna jest twoja żona?
- Wszyscy mówią, że jest podobna do Matki Boskiej.
- Niemożliwe, pokaż zdjęcie.
- O, Matko Boska!
661. Zakochani bawią się w
chowanego.
- Jak mnie znajdziesz, będę twoja...
- A jak nie znajdę?
- Jestem w szafie...
662. Dwóch kumpli siedzi w restauracji
przy wódeczce.
- Wiesz Franek, chyba rozejdę się ze swoją starą.
- Dlaczego?
- Jest strasznie marudna. Od 8 miesięcy zanudza mnie o to samo.
- O co?
- Żebym wyniósł choinkę do śmietnika.
663. Mąż wraca z pracy i ma wielką
ochotę przyłożyć swojej żonie. Szuka pretekstu.
- Zupa! - wydaje polecenie.
W tym samym momencie na stole pojawia się talerz gorącej, pachnącej zupy.
- Drugie danie!
W tym samym momencie na stół podane zostaje ulubione drugie danie męża. Ten
jest wściekły, że żona mu utrudnia.
- Pod stół!
Potulna żona wskakuje pod stół.
- Szczekaj!
- Hau, hau - odzywa się z pod stołu żona.
- Na swojego szczekasz...!!!
664. - Cześć stary, słyszałem, że
się ożeniłeś.
- Ożeniłem się...
- Musisz być szczęśliwy?
- Muszę.
665. Stolarz wraz z przyjacielem wypili
nieco w knajpie, a że zrobiło się późno postanowili zakończyć imprezę w
domu stolarza. Weszli do mieszkania, rozebrali się, po czym stolarz bez jednego
słowa wyjął zza szafy gruby kij i zaczął nim okładać żonę. Zbił ją
tak strasznie, że ledwo wyczołgała się do kuchni. Usiedli do stołu, wypili.
- Słuchaj Kazek, a za co ty ją właściwie tak bijesz?
- Jak bym wiedział za co, to bym zabił.
666. Skończyły się wczasy, Kowalski
wrócił na łono rodziny, do żony i dzieci. Po trzech miesiącach otrzymuje
list od "koleżanki" z tego samego turnusu.
"Drogi Stasiu, czy pamiętasz ten wspaniały zachód słońca, który oglądaliśmy
przez okno Twojego pokoju? Okazało się, że wtedy nie tylko słońce zaszło...'
667. Spotyka się dwóch kumpli z
wojska. Dawno się nie widzieli.
- A co tam ciebie?
- A ożeniłem się.
- I co, dobrze ci? Nie narzekasz?
- Nie narzekam...
- A to limo pod okiem to skąd?
- A to jak narzekałem...
668. - Cześć stary, od czego masz
takie limo pod okiem?
- Od myślenia.
- Zaprosiłem wczoraj do domu koleżankę z pracy, bo myślałem, że żona wróci
z sanatorium dopiero dzisiaj.
669. Pewien młody rolnik zaraz po ślubie
wybrał się ze swoją lubą w podróż bryczką. Ledwo wyjechali z obejścia, a
koń się potknął tak, że mało nie wywrócił bryczki.
- Raz! - powiedział rolnik i pogroził koniowi palcem.
Ujechali kilka kilometrów i koń znowu się potknął narażając pasażerów
na niebezpieczeństwo.
- Dwa! - powiedział rolnik i zdzielił konia batem.
Jadą dalej i koń potyka się po raz trzeci.
- Trzy! - mówi spokojnie rolnik, zatrzymuje bryczkę, wyjmuje spod siedzenia
obrzyn i strzela koniowi prosto w łeb.
- Coś ty zrobił, idioto! To był nasz jedyny koń! - naskakuje na niego żona.
- Raz!
670. Przychodzi baba do lekarza.
- Heil Hitler!
- Co też pani, wojna się dawno skończyła...
- Dawno, dawno, ale ja pana poznałam, doktorze Mengele...
671. Wychodzi baba od lekarza.
- Na śmierć zapomniałam jak lekarz nazwał moją chorobę.
Zawraca.
- Panie doktorze. Pan tak dziwnie nazwał moją chorobę... Jak to było? Żaba?
Ryba?
- Nie proszę pani, to rak.
672. Lekarz spaceruje po cmentarzu.
Nagle widzi okazały nagrobek, na którym widnieje napis - "Baba".
Lekarz przygląda się zainteresowany, gdy nagle spod ziemi słyszy głos.
- Panie doktorze, czy ma pan coś na robaki?
673. Przychodzi pół baby do
lekarza.
- Co pani jest?
- Mąż mnie przerżnął.
- A gdzie druga połówka?
- Obalilim z sąsiadem.
674. Przychodzi baba do Iekarza.
- Panie doktorze, ja mam chyba sklerozę...
- A czym to się objawia?
- Co się objawia?
675. Przychodzi baba do lekarza. Ten ją
bada, po czym mówi:
- Proszę oddać mocz do analizy. Probówka stoi tam na szafie. Ja za chwilę wrócę.
Wraca po 10 minutach i oczom nie wierzy. Cała ściana i podłoga mokra.
Pani chyba oszalała?
- Wcale nie. Niełatwo jest oddać mocz do probówki stojącej na szafie - wyjaśnia
ze spokojem baba.
676. Wychodzi baba od lekarza.
- Jak lekarz nazwał tą moją chorobę? Rudy lis? Srebrny lis?
W końcu zawraca.
- Panie doktorze, jak pan nazwał tę moją chorobę?
- Syfilis.
677. Przychodzi
baba do lekarza. Rozbiera się. Siada na fotel. Lekarz odskakuje ze wstrętem.
- Pani się chyba nie myje?!
- Ależ skąd, brzydzę się.
678. Przychodzi baba do lekarza -
psychiatry.
- Panie doktorze, ja ogromnie lubię naleśniki...
- I cóż w tym dziwnego? Ja też lubię.
- Naprawdę! Zapraszam pana do siebie, mam ich całą szafę.
679. Przychodzi baba do lekarza z
wiadrem pełnym wrzątku.
- Na ch*j mi ten wrzątek? Ojjjjejjjj!
680. Lekarz wchodzi na oddział anemików.
- Cześć orły, sokoły!
- Dlaczegoooo pan doktor takkk dooo nas móóówi?
- A kto wczoraj latał pod sufitem, jak siostra przełożona włączyła
wentylator?
681. - Panie doktorze mam już 85 lat,
a ciągle uganiam się za młodymi dziewczynami...
- No cóż, gratuluję panu.
- Tylko po jaką cholerę ja to robię?
682. Do lekarza przychodzi facet i
pokazuje mu swój męski interes, który został czymś podziurawiony.
- Kto pana tak urządził?
- Żona, widelcem.
- A jak pan oddaje mocz?- Znam kilka chwytów na flet...
683. - Panie doktorze, ja potrafię
latać!
- Dobrze, dobrze, psychiatra przyjmuje piętro wyżej.
- Ale ja nie żartuję - mówi mężczyzna podchodzi do okna, otwiera je i
wyskakuje.
Przerażony lekarz podbiega do okna i ku swemu zdumieniu widzi, że facet
swobodnie unosi się w powietrzu.
- Panie doktorze, zapraszam, to bardzo łatwe. Wystarczy tylko machać rękoma.
Zafascynowany lekarz wchodzi na parapet, skacze. Spada na dół z dużej wysokości,
zabija się.Facet opada spokojnie, miękko ląduje obok martwego lekarza, patrzy
na niego smutno.
- Jak na anioła stróża, to kawał ze mnie drania.
684. Przychodzi facet do lekarza.
- Nie palę, nie piję, nie uprawiam seksu, ciekawy jestem czego mi pan doktor
może zabronić.
685. Przychodzi
przedszkolak do lekarza.
- Panie doktorze, czy pięciolatka może zajść w ciążę?
- Ale skąd, to wykluczone.
- Tak też myślałem. Ona mnie po prostu szantażuje.
686. - Sioooostro, pajjjjąk!
- No to co?
- Taaaaki wielllki, idzie po mnie.
- Nie zawracaj mi głowy.
- Gdzieeee mnie ciągniesz, paaaskudo...!!!
687. Do lekarza przychodzi
zaniepokojony mężczyzna.
- Panie doktorze, mam jedno jądro całe sine.
Lekarz bada wnikliwie:
- Przykro mi, obawiam się, że to rak. Konieczna jest amputacja.
Szybko wykonał operację. Po kilku dniach mężczyzna znowu przychodzi i
pokazuje drugie jądro, zupełnie sine.
- No tak, obawiałem się tego. To złośliwa odmiana, są przerzuty. Konieczna
jest amputacja drugiego.
Przerażony mężczyzna się zgadza. Po kilku dniach przychodzi zupełnie załamany.
Ma sine całe podbrzusze. Lekarz bada go dokładnie.
- Mam dla pana dobrą wiadomość. To wcale nie jest rak. Dżinsy panu farbują.
688. Po operacji amputacji nogi do
ledwo oprzytomniałego spod narkozy pacjenta przychodzi uśmiechnięty chirurg.
- Mam dla pana dwie wiadomości. Dobrą i złą. Od której zacząć.
- Od złej. - Przez pomyłkę amputowałem panu zdrową nogę.
- O Boże, a dobra wiadomość?
- Nie ma się co martwić. Żona już znalazła kupca na pana buty.
689. -
Panie doktorze, mam bardzo brzydką żonę, czy mógłby jej pan zrobić operację
plastyczną?
- Oczywiście, ale to będzie drogo kosztowało...
- No to nic z tego, nie mam pieniędzy.
Na drugi dzień lekarz spotyka pacjenta spacerującego wraz z żoną po ulicy.
Lekarz popatrzył na żonę i odciągnął faceta na bok.- Proszę pana, pan tak
nie może żyć. Zrobię tę operację za pół ceny.
- Już nie trzeba. Leśniczy za pół litra obiecał ją zastrzelić.
690. Przychodzi facet do
seksuologa.
- Panie doktorze, jestem impotentem.
- Skąd ta pewność?
- Jak to skąd? Mój dziadek był impotentem, mój ojciec był impotentem, to i
ja jestem.
- Jeśli ojciec był impotentem, to skąd pan się wziął?
- Z Otwocka.
691. - Siooostrooo! Pchłaaa!
- No to co! Z pchłą sobie pan nie poradzi?
- Spróbuuuję... No coooo, ręce mi wykręcasz?!
692. Do gabinetu lekarskiego przyczołgał
się facet z nożem w plecach.
- Panie doktorze, niech mnie pan ratuje!
- Niestety, już po piętnastej,
skończyłem urzędowanie.
- Czy naprawdę nic pan dla mnie nie może zrobić?
Lekarz pomyślał chwilę, wyjął nóż z pleców faceta i wbił mu w oko.
- Pan idzie piętro wyżej, okulista przyjmuje do szesnastej.
693. - Panie doktorze proszę o poradę.
Przychodzę przedwczoraj z pracy do domu, a tam żona leży w łóżku z obcym
facetem. Jak mnie zobaczyła, to powiedziała abym poszedł do kuchni i tam
zrobił sobie kawę.Wczoraj to samo, dzisiaj znowu!
- Panu jest potrzebny adwokat, a nie lekarz.
- Ale ja chciałbym wiedzieć, czy picie takiej ilości kawy nie szkodzi
zdrowiu...
694. Orkiestra symfoniczna gra w
filharmonii V symfonię Beethovena. Nagle rozlega się donośny głos:
- Czy na sali jest doktor?
- Pytam się, czy na sali jest doktor?
- Ludzie, czy nie słyszycie, pytam się czy na sali jest doktor?
Orkiestra umilkła. W pierwszym rzędzie podnosi się mężczyzna i mówi:
- Ja jestem lekarzem. O co chodzi?
- Fajnie grają, doktorku, nieprawdaż?
695. Przychodzi
jąkała do lekarza.
- Pa-pa-panie do-doktorze ja-ja się ją-jąkam i mi tó ba-bardzo
prze-przeszkadza w pra-pracy.
- A gdzie pan pracuje?
- Na fe-fermie ku-kurzej.
- I co pan tam robi?
- Ka-ka-karmię ku-kury.
- A w czym panu przeszkadza jąkanie?
- Wy-wyjdę rano z zia-ziarnem ijak krzy-krzyknę: Pie! pie! pie! to za-zaraz
le-leci do mnie dzie-dziesięć ty-tysięcy ku-kur i dzio-dziobią to zia-ziarno.
Jak już na-nadziobią to sobie pójdą, tylko ten ko-kogut zo-zostaje i
dzio-dziobie mnie w ko-kostkę. Ja do niego mó-mówię spie-spie-spie... i
znowu te dzie-dziesięć ty-tysięcy kur le-leci do mnie.
696. Do seksuologa przychodzi 80-letni
staruszek.
- Panie doktorze, mam kłopoty natury seksualnej. Po siódmym razie nie chce mi
już stanąć.
Lekarz spojrzał na niego z podziwem.
- Proszę pana. Ja mam 30 lat i kłopoty już po drugim razie. Proszę bardzo,
niech mi pan pokaże tego zucha...
Staruszek wysunął na całą długość... język.
697. Idzie dwóch milicjantów patrolujących
ulice i nagle jeden z nich znajduje lusterko. Ogląda w nim swoją twarz.
- Ja skądś
znam tego faceta...
- Pokaż - prosi drugi. Nie wygłupiaj się, to przecież ja!
698. Milicjant zapisał się do biblioteki.
Pierwszą książką, jaką postanowił przeczytać, była książka
telefoniczna. Gdy ją zwracał po przeczytaniu, bibliotekarka pyta się z uśmiechem:
-
I co, ciekawa była?
- No wie pani, akcja niezbyt szybka, ale za to ilu bohaterów!
699. Egzamin na prawo jazdy. Komisja
przepytuje milicjanta.
- Proszę opisać pracę silnika.
- Czy mogę swoimi słowami?
- Oczywiście.
- Brrrmmm, brymmm, brymmm...
700. Późnym wieczorem przechodzień zauważył
milicjanta, który na czworaka szuka czegoś pod latarnią.
- Pan coś zgubił?
-
Tak, moneta mi wypadła.
- Nie, trochę dalej w tamtą stronę.
- To dlaczego pan
tutaj szuka?
- Bo tu jest jaśniej.
[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]
701. Młody stażem milicjant zdaje raport z
odbytej służby dyżurnemu oficerowi.
- ... i za niemanie świateł wystawiłem
mandat za dwa tysiące złotych.-
Idiota. Czego was uczą w tych szkołach.
Przecież za niemanie świateł trzeba wystawić mandat za pięć tysięcy.
702. Spotyka się na ulicy dwóch milicjantów.
- Gdzie kupiłeś czekoladę?
- Tam, w sklepie za rogiem.
- Duża kolejka?- Nie,
gdzieś tak na pół magazynku.
703. - Co oznacza skrót ZOMO?
- Zdziczałe
Oddziały Milicji Obywatelskiej.
704. Przedział w pociągu dalekobieżnym.
Ludzie, przed którymi jeszcze długa podróż, nawiązują rozmowę.
- A może
byśmy tak opowiadali kawały polityczne? - proponuje jeden z podróżnych.
-
Opowiadajcie państwo, ale muszę z góry uprzedzę, że jestem milicjantem...
-
Nic nie szkodzi, będę mówił powoli, a dla pana dwa razy powtórzę puentę.
705. Do podpitego jegomościa podchodzi dwóch
milicjantów.
- Dowód osobisty proszę... taaaak... no to idziemy.
- No to idźcie.
706. Na lekcji biologii.
- Proszę nazwać
bakterie sinicy.
- Pałeczki ZOMO.
707. W autobusie wątła staruszka podchodzi
do wyjścia. Stuka delikatnie w plecy stojącego przed nią rosłego ZOMO-wca:
-
Przepraszam, panie okupancie, czy pan też wysiada?
708. Milicjant zdaje maturę z chemii.
-
Proszę wymienić ciało lotne.
- Ptok.
Milicjant zdał egzamin i dumny opowiada
o tym żonie.
- Ty idioto, trzeba było odpowiedzieć - "Ptak" miałbyś
od razu zaliczony egzamin z polskiego.
709. W czasie nocnego patrolu dwóch
funkcjonariuszy spotyka trzeciego. Ten leży z uchem przy chodniku.
- Co robisz?
- pytają go nieco zdziwieni.
- Słucham sobie płyt.
710. Milicjant po raz pierwszy wsiadł do
Mercedesa. Pyta się kierowcy - taksówkarza, do czego służy kółko
przytwierdzone na masce.
- Jak to, nie wie pan? - zakpił sobie kierowca. To jest
celownik do polowania na pieszych.
- Niech pan pokaże jak to działa.
- Proszę
bardzo.
Taksówkarz rozpędził auto kierując je wprost na idących po pasach
pieszych. W ostatniej chwili skręcił.
- Do kitu z takim celownikiem - krzywi
się milicjant. Gdybym mu nie przyłożył drzwiami, to by uciekł.
711. - Proszę pana, która jest godzina? -
pyta się mały chłopiec milicjanta.
- Za dwadzieścia trzecia.
- O trzeciej może
mnie pan w d... pocałować - mówi malec i w nogi.
Milicjant rzuca się za nim
w pościg. Zatrzymuje go starszy stopniem funkcjonariusz.
- Gdzie tak pędzicie?
-
Jeden smarkacz powiedział, że o trzeciej mogę go pocałować w d...
- Nie
musicie się tak śpieszyć, macie jeszcze dwadzieścia minut czasu.
712. Syn pokłócił się z ojcem -
milicjantem.
- A twój ojciec jest głupi - rzuca mu w gniewie.
- To twój ojciec
jest głupi!
713. Milicjant postanowił wziąć się za
fałszowanie pieniędzy. Po kilku dniach pracy pokazuje żonie swoje pierwsze
dzieło.
- Stary, ty chyba oszalałeś. Przecież nie ma banknotów o nominale 7
tysięcy złotych!
- Nie ma? Nie szkodzi. Pójdę do kolegi z pracy rozmienić.
Wraca po godzinie.
- Widzisz, udało się. Wymieniłem na dwa banknoty po 3,5
tysiąca złotych każdy.
714. Tu mówi Polskie Radio, jest godzina siedemnasta czterdzieści osiem. Podajemy czas dla wojska: siedemnaście, dwukropek, czterdzieści osiem. Podajemy czas dla milicji: pałeczka, daszek, krzesełko, bałwanek.
715. - Masz jakieś kłopoty? - pyta się
kolega.
- Tak, żona dostała w pracy zaproszenie na "Wesele" Wyspiańskiego,
ale zapomniała się spytać w jakiej to restauracji...
716. Na trotuarze zasłabła starsza
kobieta. Zatrzymuje się przy niej radiowóz i usłużni milicjanci pytają się,
jak jej mogą pomóc.
- Za chwilę umrę. Dajcie tu do mnie księdza.
- Ależ
babciu, najbliższy kościół jest daleko stąd.
- A co, to już ich w bagażnikach
nie wozita?
717. W szkole milicyjnej w Szczytnie
mundurowy wykładowca prowadzi wykład z fizyki.
- Woda wrze w temperaturze 90 stopni...
Słuchacze pilnie notują. Tylko jeden patrzy z zamyśleniem w sufit,
po czym mówi głośno:
- Panie profesorze, woda wrze w temperaturze 100 stopni.
-
Nie przeszkadzajcie, tylko piszcie. Woda wrze w temperaturze 90 stopni...
- Panie
profesorze, ale ja naprawdę gdzieś czytałem, że woda wrze w temperaturze 100
stopni!
- No dobrze, zaraz sprawdzimy... Wiecie co szeregowy, stawiam wam piątkę,
macie rację. Woda wrze w temperaturze 100 stopni. 90 stopni to kąt prosty.
718. Milicjant wraca po pracy do domu. Zagląda
do lodówki, wpada w wściekłość i bije żonę po twarzy.
- Ile razy ci mówiłem,
żebyś gasiła światło w lodówce?!
719. Milicjant przesłuchuje mężczyznę
notorycznie uchylającego się od pracy.
- Z czego pan się utrzymuje?
- Zakładam
się z ludźmi o różne rzeczy i przeważnie wygrywam.
- To może i ze mną o coś
pan się założy?
- Proszę bardzo. Stawiam 100 tysięcy złotych, że jutro
wyrośnie panu na tyłku trawa.
- Cha, cha, cha - przyjmuję zakład.
Na drugi
dzień spotykają się znowu by rozstrzygnąć zakład.
- No, dawaj pan sto tysięcy
złotych, trawa, rzecz jasna, nie wyrosła.
- Zaraz, zaraz, panie władzo proszę
ściągnąć spodnie. I nie tu, w ciemnym kącie, ale przy otwartym oknie, gdzie
jest jasno.
Oględziny trwały krótko.
- Faktycznie, nie wyrosła. Proszę, oto
pańskie 100 tysięcy złotych.
- Cha, cha, cha, ale z pana idiota. Mówi pan, że
można wyżyć z zakładania się?
- Jeszcze jak! Widzi pan tych trzech facetów
na dole, na ulicy. Z każdym z nich założyłem się o 2 miliony złotych, że
wystawi pan goły tyłek przez okno.
720. Do szpitala radiowóz przywiózł
ZOMO-wców rannych podczas rozruchów ulicznych. Wokół radiowozu zgromadził
się tłum.
- Ludzie, ja bardzo proszę, uciszcie się! - woła jeden facet.
- Dlaczego?
- Bo nie słychać jak jęczą.
721. W sklepie papierniczym do lady dochodzi
milicjant.
- Proszę o zeszyt w kółka.
Sprzedawczyni robi zdziwioną minę.
-
Proszę nie zwracać na niego uwagi - mówi stojący nieco dalej starszy szarżą
milicjant - on jest jeszcze młody i głupi. Proszę mu dać czysty zeszyt, a kółka
on sobie sam dorobi.
- A co panu podać?
- Ja poproszę o globus Polski.
722. Przed sądem staje obywatel oskarżony
o próbę uduszenia ZOMO-wca. Sędzia prosi go o przedstawienie przebiegu
wydarzeń:
- Najpierw podszedł do mnie, uderzył w twarz i powiedział:
"Prima aprilis", potem plunął na mnie i powiedział "Lany
poniedziałek", gdy nie reagowałem to zgasił mi papierosa na policzku mówiąc
"Środa popielcowa". Wtedy nie wytrzymałem, złapałem go za gardło
mówiąc "Zaduszki".
723. Oficer SB sprawdza inteligencję młodej,
nowo przyjętej do służby kadry.
- Macie tu tysiąc złotych i kupcie w
"Polmozbycie" Poloneza.
Oficer wychodzi, a młodzi adepci patrzą się
na siebie porozumiewawczo.
- To jakiś wariat - stwierdzają zgodnie. Przecież
dzisiaj jest wolna sobota i wszystkie "Polmozbyty" są zamknięte!
724. Kandydatom, zdającym do szkoły
milicyjnej, zorganizowano test na inteligencję. Każdy z nich otrzymał stalowy
sześcian, w którego ściankach wycięto otwory o kształcie koła, kwadratu,
trójkąta. W otwory te mieli wrzucić klocki o tych samych kształtach. Po
podsumowaniu wyników sporządzono raport do Komendy Głównej MO. "Wszyscy
kandydaci wykonali test celująco. Pięć procent zdających wykazało się przy
tym niepospolitą inteligencją, dziewięćdziesiąt pięć procent niepospolitą
siłą".
725. Milicjant podchodzi na ulicy do górala.
-
Co baco, spacerujemy sobie z pieskiem po ulicy? Ale podatku za psa to nie płacimy?
Skieruję was na kolegium.
- Czego wy chcecie ode mnie? To nie mój pies. Idzie
sobie za mną i tyle...
Milicjant odszedł jak niepyszny. Ale wziął się na
sposób. Przeszedł za bacą przez całe Zakopane i gdy już baca miał wejść
do chałupy, wyskoczył zza drzewa.
- To co, mówicie, że to nie wasz pies? To
czemu idzie za wami całą drogę?
- A czy ja wim? Przypieprzył się do mnie,
tak jak i wy.
726. W pewnym województwie milicja zaniedbała
plan wystawiania obywatelom mandatów. Musi go nadrobić, ale z drugiej strony z
centrali przyszła dyrektywa, aby przed 1 Maja traktować ludzi grzecznie.
Plutonowy stosuje się więc do zaleceń. Zatrzymuje samochód..
- Dzień dobry,
obywatelu, ząbki pan dzisiaj mył?
- Myłem.. - A samochód nieumyty... Pięć
tysięcy mandatu się należy.
Skasował w ten sposób kilkadziesiąt samochodów.
Wreszcie zatrzymuje wyjątkowo brudną Syrenkę.
- Dzień dobry, obywatelu, ząbki
pan dzisiaj mył?
- Nie myłem.
- A to przepraszam, proszę jechać.
727. Milicjant miał papugę, która go
bardzo nie lubiła. Za każdym razem, gdy wracał do domu, witała go w następujący
sposób:
- Ty, niebieski...- Co chcesz? - Jesteś skur**syn
Któregoś dnia milicjant
nie wytrzymał:
- Jeżeli jeszcze raz mnie tak przywitasz, to cię pałką zatłukę.
Na drugi dzień wchodzi do domu, a papuga:
- Ty, niebieski...
- Co chcesz?
- Ty już
dobrze wiesz, co...
728. ZOMO-wiec w czasie patrolu łapie młodego
człowieka za klapy kurtki i patrząc mu przeciągle w oczy pyta się.
- Student?
- Nie, chuligan...
- A, to bardzo przepraszam
729. Stan wojenny. Ulicą idzie patrol
czterech uzbrojonych po zęby ZOMO-owców. Nagle zobaczyli przemykającego się
chyłkiem przechodnia. Jeden z nich zdejmuje z pleców automat i strzela do
nieszczęśnika.
- Dlaczego go zabiłeś? - interesują się koledzy - przecież
godzina milicyjna zaczyna się dopiero za dziesięć minut.
- Ale ja go znałem i
wiedziałem, gdzie mieszka. Nawet biegiem nie zdążyłby wrócić na czas do
domu.
730. Żony trzech milicjantów dyskutują,
który z ich mężów jest głupszy.
- Mój, kiedyś, gdy przejechał skrzyżowanie
na czerwonym świetle, to sam wystawił sobie mandat.
- Mój zapomniał kluczyków
do samochodu, otworzył drzwi śrubokrętem, a potem sam się aresztował za włamanie.
-
A mój poszedł kiedyś do "Pewexu", przeskoczył ladę i poprosił o
azyl...
731. Milicjant zgubił swoją służbową pałkę
i chodził bez niej niepocieszony. Znalazł ją jeden chłopiec i ulitował się
nad gliniarzem.
- Proszę, oto pańska pałka.
- Dziękuję, ale to nie moja, ja
swoją zgubiłem.
732. Milicjant kopie na trawniku dołek.
- Po
co to robisz? - pyta się kolega.
- Jest mi potrzebne zdjęcie do pasa. - Aha.
Po
dwóch godzinach wraca tą samą drogą i widzi, że kolega kopie już szósty
dołek.
- Po co tyle ich kopiesz?
- Jak to, po co? Potrzebuję sześciu zdjęć.
733. Na posterunek milicji przybiega goły
funkcjonariusz i spokojnie zasiada za swoim biurkiem.
- Co ci jest?
- Wróciłem
do domu, a żona, leżąc w łóżku, powiedziała mi "Rozbieraj się i
szybko do roboty". No to przybiegłem.
734. Polak, przebywający przez kilkadziesiąt
lat na emigracji, przyjechał do Warszawy. Wybrał się na Krakowskie Przedmieście,
a chcąc się upewnić, czy dobrze trafił, pyta się o to napotkanych
przechodniów.
- Nooo - powiedział pierwszy.
- Tak - powiedział drugi.
- Oczywiście
- powiedział trzeci.
Aby wyjaśnić ten lingwistyczny problem zwrócił się do milicjanta:
- Ten który powiedział "no" miał wykształcenie podstawowe, ten który
powiedział ''tak" wykształcenie średnie, a ten który powiedział "oczywiście"
miał wykształcenie wyższe.
- A pan to ma wykształcenie
wyższe?
- Nooo.
735. Milicjant chce 7,jeść na śniadanie
konserwę rybną, nie ma klucza do konserw. Wyjmuje więc pałkę, wali nią w
puszkę i krzyczy.
- Otwierać, milicja, jesteście otoczeni!
736. Dwaj milicjanci stoją przy rozlewisku.
Jedzie chłop konnym wozem.
- Panowie, głęboka ta woda?
- Skądże, ledwo koła
gospodarzu zamoczycie!
Chłop wjechał do wody i zaczął tonąć wraz z koniem i
wozem. Po chwili na powierzchni wody unosił się już tylko kapelusz chłopa.
-
Patrzaj, jaka ciekawostka - mówi jeden z milicjantów - jak 10 minut temu szły
tędy kaczki, to tylko im nogi zakryło.
737. Milicjant wchodzi do księgarni.
- Chciałbym
kupić jakąś książkę.
- Pan zapewne chciałby coś z literatury lżejszej -
doradza ekspedientka.
- Jest mi wszystko jedno, przyjechałem radiowozem.
738. - Franek, sprawdź czy w naszym
radiowozie działa lewy kierunkowskaz - mówi milicjant do kolegi.
- Działa...
nie działa... działa... nie działa.
739. - Wziąłeś prysznic? - pyta się żona
milicjanta.
- No tak,
jak w tym domu coś zginie, to zaraz na mnie...
740. Po powrocie z komendy milicjant wyjmuje
pałę i zaczyna okładać żonę, demoluje mieszkanie, itd.
- Miły mój -
szepcze ledwo żywa ze strachu żona - nie przynoś nigdy pracy do domu.
741. Na ulicy przechadza się milicyjny
patrol z psem. Podchodzi do nich pijak, klęka i wnikliwie zaczyna oglądać
brzuch psa.
- Panie, coś pan, psa nie widział?
- Kolega mi właśnie powiedział,
że tu stoi pies z dwoma kutasami.
742. W sklepie z pomocami naukowymi do lady
podchodzi milicjant.
- Chciałbym kupić episkopat.
- Chyba epidiaskop?
- Możliwe,
nigdy nie byłem w szkole prymasem.
745. Do zataczającego się na chodniku
pijaczka podjeżdża milicyjny radiowóz:
- Zapraszamy do "Poloneza".
-
Z dziwkami nie tańczę.
746. Milicjant spotyka na ulicy swego dawno
nie widzianego kolegę. Od razu rzucają mu się w oczy jego piękne buty z
krokodylej skóry.
- Cześć stary, skąd masz takie piękne buty?
Kolega
postanowił sobie zakpić z milicjanta.
- Pojechałem na wycieczkę do Egiptu.
Frajerzy poszli oglądać jakieś ruiny, a ja wyciąłem w krzakach gruby drąg,
poszedłem nad Nil, przyczaiłem się i gdy z wody wyszedł krokodyl, to ja go
drągiem przez łeb. I stąd te buty...
- Wiesz co, ja też tak zrobię...
Po
kilku tygodniach koledzy ponownie spotykają się na ulicy.
- I co? Nie masz butów
ze skóry krokodyla. Nie byłeś w Egipcie?
- Byłem, ale prześladował mnie
pech. Zrobiłem jak mówiłeś. Frajerzy poszli oglądać ruiny, ja wyciąłem
drąg i poszedłem nad Nil. Jak wyszedł z wody krokodyl, to ja go drągiem w łeb.
Potem załatwiłem jeszcze cztery takie gady. I wyobraź sobie, wszystkie były
bez butów...
747. ZOMO-wcy wybierają się na akcję.
Dostają rozkaz, aby zgłaszać się tylko z rzeczami osobistymi. Jeden z nich
przytaszczył jednak na zbiórkę futrynę.
- Mówiłem, tylko rzeczy osobiste, a
nie trofea!
- No, a jak będę bez niej otwierał piwo?
748. Milicjant przyszedł do księgarni i
chce kupić książkę. Ekspedientka proponuje mu książkę o logicznym myśleniu.
- A co to takiego? - pyta się milicjant.
- Wyjaśnię panu na przykładzie. Czy
ma pan w domu akwarium?
- Mam.
- A więc lubi pan naturę?
- Lubię.
- A więc
lubi pan też spacery po lesie?
- No tak.
- Najchętniej z kobietą?
- No tak.
-
I stąd wniosek. Nie jest pan pedałem. I to jest właśnie logiczne myślenie.
-
To jest fantastyczne! Kupuję tę książkę. Przed księgarnią spotyka kolegę.
-
Cześć, kupiłeś książkę?
- Tak, o logicznym myśleniu.
- A co to takiego?
-
Zaraz wyjaśnię ci to na przykładzie, Masz w domu akwarium?
- Nie mam.
- No to
jesteś pedałem.
749. Rozmawiają żony milicjantów.
- Wiesz,
ludzie opowiadają kawały o głupocie milicjantów. Ja czasem myślę, że jest
w tym odrobina prawdy. Żeby pomóc mojemu staremu kupiłam leksykon...
- Ja też
bym kupiła, ale nie wiem czy on to będzie jadł.
750. Dwaj amerykańscy turyści przyjechali
do Polski własnym samochodem i zwiedzają Warszawę. Zatrzymali się, aby spytać
milicjanta jak dojechać do Pałacu Kultury. Milicjant rzucił okiem na samochód,
stanął na baczność, zasalutował:
- Panie generale proszę jechać prosto,
potem skręcić w prawo, potem w lewo i prosto.
Turyści podziękowali i
pojechali. Drugi milicjant nie może wyjść z podziwu.
- Skąd wiedziałeś, że
to generał?
- Aleś ty głupi, czytać nie umiesz? Na samochodzie było
napisane - "General Motors".
751. Przychodzi milicjant do sklepu.
- Proszę
pana, ile kosztuje ten akordeon?
- Jak dla pana, panie władzo, to sprzedam za pół darmo.
- Skąd pan wie, że jestem milicjantem, przecież ubrany jestem po cywilnemu?
- Tak, ale dzisiaj było już dwóch mundurowych i też chcieli kupić
ten kaloryfer.
752. Milicjant, patrolując ulicę, spotyka
swojego kolegę, który idzie trzymając za skrzydło pingwina.
- Skąd ty
wytrzasnąłeś tego ptaka?
- A przyplątał się i nie wiem, co z nim zrobić?
-
Jak to, co? Zaprowadzź go do ZOO.
Po kilku godzinach milicjant znowu widzi swego
kolegę spacerującego z pingwinem.
- I co, nie byłeś z nim w ZOO?
- Byłem.
Teraz idziemy do kina.
753. W szkole milicyjnej odbywa się odprawa
przed wycieczką.
- Pluton pierwszy i drugi wsiada do autobusu, pluton trzeci do
przyczepy. Autobus odjeżdża punktualnie o 8.00. Czy są jakieś pytania?
- O której
odjeżdża przyczepa?
754. Milicjant na posterunku przyjmuje przez
telefon meldunek. Odkłada słuchawkę, zamiata szczotką podłogę. Następnie
rozbiera się i nago wybiega z posterunku. Jaki otrzymał meldunek?
- Zamieć i
gołoledź na E1.
755. Przed automatem z wodą sodową stoi
milicjant. Wrzuca monetę, czeka aż szklanka napełni się wodą, wypija,
wrzuca monetę i tak bez końca. Ludzie stojący za nim w kolejce niecierpliwią
się.
- Panie, pośpiesz się pan!
- Nie ma głupich, ja cały czas wygrywam!
756. Pogrzeb. Wokół otwartej trumny tłoczą
się znajomi i krewni zmarłego. Przez tłumek przepycha się milicjant,
podchodzi do zmarłego i wkłada coś pod poduszkę.
- Co pan tam włożył? -
pyta się wdowa.
- No wie pani, nie zdążyłem kupić kwiatów, a że głupio
przyjść z pustymi rękami, to kupiłem czekoladę.
757. Stojącego na przystanku Murzyna otacza
zgraja rozwrzeszczanych dzieciaków.
- Małpa, małpa, małpa - skandują.
Podchodzi do nich zaciekawiony milicjant.
- I co pan na to, panie władzo? - pyta
się Murzyn.
- O, mówi!
758. Milicjant zatrzymuje księdza jadącego
na rowerze.
- Co, jazda bez świateł? 50 złotych mandatu się należy.
- Ależ
proszę pana, ja jadę do chorego z Panem Bogiem...
- Co, we dwóch na rowerze?
100 złotych mandatu.
Ksiądz płaci bez dyskusji, a odjeżdżając cieszy się w
duchu, że milicjant nie przypomniał sobie, iż Pan Bóg jest w trzech osobach.
Byłoby 200 złotych mandatu...
759. - Proszę pana, która teraz jest
godzina? - pyta się mały chłopczyk milicjanta.
Milicjant natychmiast wyciąga pałę i bije malca.
- Za co go bijesz? -
pyta się go drugi milicjant z ciekawością.
- Spytał się mnie która
godzina, złośliwiec jeden.
- Czemu złośliwiec?
- Myślisz, że tak łatwo
podzielić w pamięci siedemnaście przez czterdzieści trzy?
760. Patrol milicyjny napotyka na swej
drodze pijaka, który leży na chodniku i mamrocze:
- Tu mówi Radio Wolna Europa...
Milicjanci błyskawicznie sprawdzają w instrukcji, co należy w takiej
sytuacji robić. Kładą się na chodniku obok pijaka i wydają głośny dźwięk:
-
Bzzz, bzzz...
761. Na podhalańską wieś przyjeżdża
agitator i opowiada góralom o dobrodziejstwach, jakie naszej ojczyźnie wyświadczył
towarzysz Stalin: wypędził hitlerowców, dał robotnikom fabryki, chłopom
ziemię, itd. Na to wstaje stary baca i pyta się:
- Panocku, jak on taki mocny,
to nie mógłby z Polski jeszcze Ruskich popędzić?
762. Czterech braci Gąsieniców wezwano na
komisję poborową. Pytają się ich o zawód.
Cieśla - mówi pierwszy.
- Cieśla
- mówi drugi.
- Cieśla - mówi trzeci.
- Optyk - mówi czwarty.
- Optyk? A co
wy robicie?
- Jak bracia wybudują chałupę, to ja ją mchem optykam...
763. Siedzi baca przed chałupą, a obok
bawi się śliczny szczeniak - owczarek podhalański.
- Baco, sprzedajcie mi tego
pieska? - prosi przechodzący turysta.
- Czemu ni...
- A ile chcecie za niego?
- 10
milionów.
- 10 milionów!
- Chyba sobie kpicie ze mnie!
Za kilka godzin turysta
znowu przechodzi koło chałupy bacy.
- I co baco, sprzedaliście tego pieska za
10 milionów?
- Sprzedać nie sprzedałem, ale wymieniłem z sąsiadem na dwa
koty, co kosztowały po pięć milionów każdy...
764. Górale grają w knajpie w karty. Nagle
do izby wpada facet i krzyczy.
- Franek, tam na deskach rżną twoją żonę.
Franek
dopija piwo, chwyta za siekierę i wybiega. Po chwili wraca wyraźnie
uspokojony.
- No i co? No i co?
- To nie były moje deski.
765. Góral melduje na posterunku milicji,
że napadli na niego żołnierze amerykańscy, ukradli buty oraz zgwałcili żonę.
-
Jak wyglądali napastnicy? - spisuje protokół blady z przejęcia posterunkowy.
- Czerwoni na gębach, zarośnięci, śmierdzieli bimbrem, ubrani w
fufajki, na nogach mieli walonki - opisuje baca.
- Toż to nie byli Amerykanie,
tylko Ruscy - stwierdza zawiedziony posterunkowy.
- Ja tego nie powiedziałem! -
zastrzega się baca.
766. Egzekutywa przyjmuje bacę do partii.
Sekretarz zadaje podchwytliwe pytania.
- Idziecie baco wedle przepaści, a tam
stoją Amerykanin i Rosjanin. Kogo zepchnęlibyście w przepaść, gdyby partia
kazała?
- Adyć Ruskiego!
Baca zostaje wysłany na kurs ideologiczny do Nowego
Targu i po pół roku ponownie staje przed partyjną komisją.
- No więc baco,
powtarzam pytanie. Kogo byście strącili w przepaść, gdyby partia kazała?
- A
wy? --- pyta się, nie w ciemię bity, baca.
- Ja oczywiście Amerykanina.
-
No, widzicie mówi "zasmucony" baca - mnie znowu Ruski zostaje.
767. Podczas góralskiego wesela nad ranem
jeden z biesiadników krzyczy na cały głos.
- Chchłoopaki, ktoo jeeszccze nie
miał ppaanny młodej?
Spod stołu wynurza się jakiś facet i podnosi rękę.
- A
coś ty za jeden?
- No, pan młody.
768. Milicjant zatrzymuje samochód.
- Proszę
pana, przejechał pan skrzyżowanie na czerwonym świetle. Będzie mandacik.
-
Panie władzo, ja bardzo przepraszam, naprawdę nie zauważyłem. A tak szczerze
mówiąc, to jestem daltonistą.
Skonfudowany milicjant daruje mu mandat.
Wieczorem, gdy zdaje służbę koledze, mówi:
- Spotkałem dzisiaj na mieście
daltonistę. Świetnie mówił po polsku.
769. Rozmowa przy konfesjonale.
- Proszę księdza,
napadłem na ZOMO-owca i dotkliwie go pobiłem...
- Synu, ty tu przyszedłeś się
spowiadać, czy się chwalić?
770. Dwa milicjanci wybrali się na grzyby.
Znaleźli okazałego prawdziwka.
- Gadaj, gdzie twoi kumple!
Borowik nie chciał
powiedzieć, więc zaczęli go okładać pałami. Resztki grzyba przynieśli na
komisariat.
- Po co żeście go pałowali? - pyta się komendant.
- My, pałowali?!
On spadł ze schodów...
771. Dwóch milicjantów wybrało się na
polowanie na kaczki. Chodzili cały dzień po bagnach, bardzo się zmęczyli,
pobrudzili. Nic nie upolowali.
- Wiesz, co? - mówi jeden z nich albo te
kaczki latają za wysoko, albo my za nisko podrzucamy psa.
772. Znany pisarz zamieszkał w czasie
urlopu wraz z żoną u gazdy w Zakopanem. W dzień chodził na wycieczki, a w
nocy pisał książkę. Nie podobało się to gaździe, bowiem energia
elektryczna kosztuje... Wypomniał to pisarzowi. Ten, aby zakpić z górala,
odciągnął go na stronę i mówi:
- Wiecie gazdo, przy świetle to się
znacznie lepiej robi...
W nocy podczas pisania raz po raz zerkał w okno, bo u
gazdy przez cały czas, aż do rana, paliło się światło. Spotykają się
rano.
- No i co gazdo, przy świetle lepiej?
- Iii tam, lepiej. Ino dzieciska miały
ubaw.
773. W Morskim Oku w przerębli kąpie się
baca.
- Baco, nie zimno wam? - pytają się turyści.
- Ni.
- Ciepło?
- Ni.
- A
jak wam jest?
- Jędrzej.
774. Jest późny wieczór. Pies pilnuje
owiec, ognisko dogasa, a z szałasu juhasa dochodzi pobekiwanie owieczki. Po
chwili wyskakuje ona w popłochu. Mija kwadrans i z szałasu wychodzi juhas,
przeciąga się, patrzy na ulubioną owieczkę:
- Och, żebyś ty jeszcze gotować
umiała...!
775. Agitator przekonuje górali o
dobrodziejstwach kolektywizacji ziemi. W swoim wywodzie często używa argumentu
- "Należy iść z prądem".
Zaczyna się dyskusja. Górale wypychają
naprzód starego Stacha, który jest najbardziej wygadany:
- Ja tam panocku człek
nieuczony, na polityce się nie znam. Ale rybak jestem co się zowie i wiem, że
z prądem to byle gówno płynie, a pod prąd jeno ślachetna ryba.
776. Turystka zgubiła się w górach. Kilka
godzin się błąkała, w końcu wyszła na polanę, gdzie zobaczyła stado
owiec i górala.
- Pasterzu - zawołała.
Góral ani drgnął.
- Pasterzu - do was
mówię!
Góral nie reaguje. W końcu turystka podeszła do niego i potrząsnęła
za ramię. Wtedy góral zareagował.
- Droga paniusiu, w Polsce mamy dwóch
pasterzy: Wyszyński od owieczek i Gierek od baranów. A ja jestem baca.
777. Góral zapisuje się do partii.
Sekretarz sprawdza jego wyrobienie ideologiczne.
- Baco, a jak trzeba by było dać
dla partii samochód, to byście dali?
- Dałbym.
- A gdyby partia chciała od was
zegarek, to byście dali? - docieka dalej sekretarz.
- Nie dałbym.
- A czemu?
- Bo
mom.
778. Siedzi baca nad strumieniem i pierze w
nim przeraźliwie miauczącego kota.
- Baco, kotów się nie pierze - zwraca mu
delikatnie uwagę przechodzący turysta.
- A co wy tam wicie... lekceważy go
baca.
Po kilku godzinach turysta znowu przechodzi obok strumienia. Widzi bacę,
obok którego leży nieżywy kot.
- A nie mówiłem baco, że kotów się nie
pierze?!
- Pierze się, pierze, ino się nie wyżyma... I
779. Pewien baca miał bardzo groźnego
psa.
Pozagryzał on wszystkie okoliczne psy.
- Skąd ty masz taką bestię? -dziwowali
się sąsiedzi.
- Wujek mi przywiózł z Afryki. Ja mu tylko trochę grzywkę przyciąłem...
780. Idzie baca przez połoniny i widzi jak
turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem.
- Różne ja
wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało...?
781. Jedzie góral ze swą żoną na bryczce
w czasie burzy z piorunami. Nagle niedaleko od nich uderzył piorun.
- Noooo --
skomentował baca.
Jadą dalej, i piorun uderza o 20 metrów od ich wozu.
-
Noooo.
Nie ujechali nawet 100 metrów, kiedy następny piorun uderza prosto w
bryczkę i zabija żonę górala. - No!
782. Góral siedzi na gałęzi i piłuje ją
od strony drzewa.
- Baco, spadniecie! - przestrzega przechodzący obok turysta.
-
Nie spadnę, nie spadnę - odpowiada góral i dalej piłuje.
Galąź łamie się
z trzaskiem, góral wali się w dół. Po chwili wstaje, otrzepuje się i mruczy
pod nosem.
- Prorok jaki, czy co...?
783. Nad brzegiem Nilu spotykają się dwa
krokodyle.
- No i jak poszło dzisiaj polowanie?
- Zjadłem trzech Murzynów. A
ty?
- Ja zjadłem jednego Rosjanina.
- Nie wierzę! Chuchnij.
784. Pewien rolnik miał wielką fermę kurzą.
Żeby się kurom nie nudziło, kupił im koguta. Wiedział, że koguty są
jurne, ale ten okaz był wyjątkowy. Pierwszego dnia zaliczył wszystkie kury.
- Oj, bracie, przesadzasz - ostrzegał gospodarz.
Drugiego dnia kogut przefrunął
przez płot do sąsiada, który miał fermę kaczek. Kogut zaliczył wszystkie.
-
Oj, bo to się źle skończy -- ostrzegał gospodarz.
Trzeciego dnia rolnik
wychodzi ze swej chaty i widzi, że kogut leży jak nieżywy.
- A nie mówiłem,
nie ostrzegałem!
Na to kogut otwiera jedno oko.
- Pssst, zjeżdżaj stąd, bo mi
wrony płoszysz!
785. Baba na targu sprzedaje kurze jaja.
Nagle jedna z jej klientek zaczyna się awanturować.
- Pani, co pani mi tu
sprzedaje. Przecież to nie są kurze jaja.
- Jak to nie kurze? A czyje? Może strusia?
Rozgorzał spór. Aby go rozstrzygnąć, baba poprosiła o ekspertyzę
fachowca, czyli koguta. Ten obejrzał wnikliwie i zawyrokował.
- To są kurze
jaja. Ale indyk to ma wp...
786. W przydrożnym rowie siedzi jeż i spożywa
śniadanie. Przykicał zajączek.
- Co jesz?
- Co zając?
787. Chłop wybrał się wozem konnym na
targ. Obok wozu biegł jego pies. W pewnym momencie droga zaczęła się piąć
ostro pod górę. Koń ledwo ciągnął wyładowany po brzegi wóz. Chłop, aby
"zachęcić" konia do wysiłku, okładał go batem. Nagle koń stanął,
odwrócił głowę i powiedział:
- Jeśli jeszcze raz uderzysz mnie batem, to
tak cię kopnę, że się w grobie obudzisz!
- Rany boskie! - krzyczy chłop -
pierwszy raz w życiu słyszę, żeby koń gadał...
Na te słowa odzywa się
pies.
- Ja też...
788. Zły niedźwiedź chodził po lesie i
tylko czekał, aby komuś przyłożyć. Zobaczył zająca.
- Ty zając, czemu
chodzisz bez czapki?
I łup go! Idzie dalej, zobaczył wilka.
- Wiesz co, mam
ochotę komuś przyłożyć...
- No to idziemy do zająca...
- On już dostał, głupio
tak jakoś...
- Pretekst zawsze się znajdzie. Poprosisz go o papierosa. Jak da z
filtrem to powiesz, że chciałeś bez filtra. Jak da bez filtra to powiesz, że
chciałeś z filtrem.
Poszli do zająca.
- Cześć zajączku, poczęstuj mnie
papierosem.
- Chcesz z filtrem, czy bez filtra?
- Zając, ty znowu bez czapki
chodzisz...
789. Podchodzi mamut do mamucicy:
- Mmmmyyyy?
-Y
Podchodzi do drugiej.
- Mmmmyyyy?
- Y!
Próbuje szczęścia u
trzeciej.
- Mmmmyyyy?
- Y!
I w ten właśnie sposób wyginęły mamuty.
790. Facet miał papugę, która nałogowo
piła wódkę. Ponieważ gospodarz też był miłośnikiem tego trunku, często
dochodziło do awantur. Któregoś dnia facet oświadczył swojej papudze:
- Jeżeli
jeszcze raz wypijesz moją wódkę, to ci wszystkie pióra z d...
powyrywam!
Wraca z pracy i widzi, że barek otwarty, na podłodze leży pusta
butelka po wódce. Pijana papuga na jego widok zaczyna wyrywać sobie z ogona pióra
mówiąc:
- A po kiego diabła mi one...?
791. Przychodzi zajączek do domu lisów.
Otwiera mu mały lisek.
- Dzień dobry, czy jest mama?
- Nie ma.
- A tata?
- Nie ma.
- A
starsze rodzeństwo?
- Nie ma.
- A czy ktoś ze starszych jest w domu?
- Nikogo
nie ma.
- Chcesz w mordę, smarkaczu?
792. Zając - chuligan dokuczał małym
liskom mówiąc, że jeśli tylko zechce, to zgwałci ich matkę. Liski
opowiedziały o tym lisicy. Ta wściekła postanowiła dopaść zająca. Zobaczyła
go i puściła się za nim w pogoń. Miała jednak pecha. Zajączek przebiegł
przez wydrążony pień, a lisica utknęła tak, że tylko wystawał jej zadek.
Zając wyszedł z drugiej strony pnia, zaszedł lisicę od tyłu.
- Wiesz moja
droga, mi na tym specjalnie nie zależy, ale skoro już obiecałem twoim
dzieciom...
793. Przychodzi mysz do baru, staje na
progu i pyta się szeptem barmana:
- Czy jest kot?
- Jest, ale śpi.
- To poproszę
setkę i już uciekam.
Po chwili wraca.
- Kot jeszcze śpi?
- Śpi.
- To nalej mi
jeszcze setkę.
Mysz wypiła, otarła wąsy, czknęła.
- Jeszcze raz seta i obudź
kota!
794. Zajączek chodził po lesie i opowiadał
wszystkim zwierzętom, że pisze pracę magisterską na temat "Dlaczego
wilki są głupsze od zajęcy". Gdy to usłyszał wilk, rzucił się w pogoń
za zającem. Wpadli w krzaki, zakotłowało się, a potem rozległ się drżący
głos wilka.
- Tak, to prawda, wilki są głupsze od zajęcy.
Po chwili wilk
wyszedł z krzaków ze złamaną łapą, naderwanym uchem i potarganą sierścią.
Za nim wyszedł niedźwiedź i otrzepując łapy powiedział. -
Nieważne, kto
pisze pracę, ważne, kto jest jej promotorem...
795. Spotkały się dwa żółwie. Od słowa
do słowa i postanowiły rozpić pół litra. Podszedł do nich trzeci i pyta się,
czy może się przyłączyć.
- Oj, to będzie za mało, skocz po drugą butelkę,
my tu na ciebie zaczekamy.
Czekają rok, drugi, a jego wciąż nie ma.
- Chyba nie
będziemy już dłużej czekać...?
- Pewnie, odkręcaj butelkę...
A na to
trzeci żółw ukryty w krzakach.
- Oj, bo nie pójdę...
796. Leci sobie komar i głośno
bzyka.
- Już nigdy nie będę gwałcił robaczków świętojańskich.
-
Dlaczego? - zainteresował się drugi.
- Bo przed chwilą pomyliłem jednego z
iskrą od parowozu.
797. Zajączek przychodzi do drogerii:
- Czy
jest szampon?
- Tylko jajeczny.
- A to dziękuję, nie skorzystam. Chciałem się
cały wykąpać
798. Idzie sobie zajączek przez las
podskakuje, podśpiewuje... Usłyszał go krecik.
- Z czego tak się cieszysz,
zajączku?
- Bo idę na dziewczynki...
- Weź mnie ze sobą, sam nie trafię, bo
jak wiesz, słabo widzę.
Idą dalej razem, nagle zajączek potknął się o
korzeń.
- O kur...!
Na to krecik.
- Dzień dobry.
799. Zając zapragnął nauczyć się latać.
Poprosił o korepetycje bociana. Ten orzekł, że to banalnie proste. Wystarczy
wejść na najwyższe drzewo, skoczyć i w powietrzu zacząć machać łapami. Zając
tak zrobił i oczywiście runął na ziemię. Siedzi oszołomiony, z pękniętą
szczęką i wyszczerzonymi zębami. Bocian podfrunął do niego, obejrzał z
ciekawością.
- Ty zając się śmiejesz, a nie ma z czego, bo zdrowo żeś rąbnął
o ziemię.
800. Siedzi sobie zajączek pod krzakiem i
coś wyciska z pupy. Przechodzi obok drugi i uprzejmie się pyta:
- Wągierek?
-
Nie, śrucik.
[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]
801. Mrówka - samczyk, poślubiła słonicę.
Po nocy poślubnej słonica zdechła. Zrozpaczona mrówka zarzuciła łopatę na
plecy.
- Ja to mam pecha. Kilka godzin przyjemności, a teraz kopanie grobu
przez resztę życia.
802. Lew zrobił zebranie zwierząt i zaczął
przemawiać. Siedząca w pierwszym rzędzie żaba powtarza skrzekliwie każde
jego słowo.
- Zebraliśmy się tutaj, aby omówić...
- Zebraliśmy się
tutaj, aby omówić...
- ...całokształt spraw związanych z naszym pobytem...
- ...całokształt spraw związanych z naszym pobytem...
- Niech ktoś zabierze stąd
to zielone paskudztwo - nie wytrzymał w końcu lew.
Na to odzywa się żaba:
-
Zabrać stąd krokodyla.
803. Idzie sobie zajączek przez las, nagle
zobaczył leżącą w krzakach butelkę z wódką.
- O, pół litra - ucieszył
się, podniósł i poszedł dalej.
Zobaczyła go lisica.
- O, pół litra i zakąska.
Poszła za nim. Zobaczył ich schowany w trawie wilk.
- O, pół litra, zakąska
i ruda dziwka.
Poszedł za nimi. Zobaczył ich ze swej jaskini niedźwiedź.
- O, pół
litra, zakąska, ruda dziwka i jeszcze jest komu w mordę przyłożyć.
804. Niedźwiedź, wilk i lis graj ą w
karty. Lis przez cały czas szachruje. W końcu cierpliwy niedźwiedź ma dosyć.
-
Jedno z nas oszukuje. Ja nie powiem kto. Ale ja rąbnę w ten rudy łeb...
805. W ciemnej jaskini mieszka kolonia
nietoperzy. Wszystkie wiszą głowami w dół. Tylko jeden wisi z głową do góry.
-
Co ty, zwariowałeś? - pyta się sąsiad.
- Nie, trenuję jogę.
806. Przychodzi zając do sklepu z artykułami
żelaznymi.
- Dzień dobry, czy są rogaliki?
- Nie ma, tu jest sklep żelazny.
Na
drugi dzień zając jest znowu w sklepie.
- Czy są rogaliki?
- Mówiłem już,
tu jest sklep żelazny...
Na trzeci dzień:
- Czy wreszcie przywieźli te rogaliki?
- Słuchaj zając, jeżeli jeszcze raz przyjdziesz tu i spytasz się o
rogaliki, to ci uszy do lady gwoździami poprzybijam!
Na czwarty dzień
przychodzi zając i pyta się.
- Dzień dobry, czy są gwoździe?
- Nie ma.
- A
rogaliki?
807. Pijany zajączek położył się na
miedzy i zasnął. Zobaczyły go dwa wilki i zaczęły się kłócić, który z
nich ma go zjeść. W końcu zaczęły walkę ze śmiertelnym dla obu
skutkiem.Budzi się zając i widzi dwa nieżywe wilki.
- Niech to diabli. Przez tą
gorzałkę to kiedyś cały las rozwalę.
808. Lew zwołał w dżungli zebranie.
-
Niech piękne zwierzęta siądą po mojej lewej stronie, a mądre po prawej -
zarządził.
Zakotłowało się i po chwili na placu przed obliczem lwa została
tylko żaba.
- A ty co, nie słyszysz?
- No przecież się nie rozdwoję!
809. Gospodarz kupił młodego koguta do
swojej kurzej fermy. Stary kogut czuł się jeszcze krzepko, więc mówi do młodego.
-
Słuchaj młokosie, bijmy się. Wygrasz, kury są twoje, przegrasz, wynosisz się
stąd.
Rzuciły się na siebie, zaczęły szamotać. Obserwuje tę scenę gospodarz:
- Że też musiałem kupić koguta - pedała...
810. Zając ukradł strzelbę myśliwemu i
poczuł się bardzo ważny. Spotyka lisa:
- Cześć lis, zrób kupkę.
- Co ty, zając,
oszalałeś.
- Bo strzelam!
- No to świetnie, a teraz ją zjedz.
Idzie dalej i spotyka wilka:
- Cześć wilk, zrób kupkę.
- Ja ci zaraz zrobię...
- Bo strzelam! A teraz ją zjedz.
- Słuchaj zając, a czy ta strzelba na pewno jest
nabita?
- ... Wiesz co? To ja ją zjem za ciebie.
811. Siedzi góral na pogorzelisku swojego
domu i mówi do leżącej u jego stóp żony.
- Że zbójnicy chałupę spalili,
to ich zbójnicka rzecz. Że owieczki wyrżnęli, to ich zbójnicka rzecz. Że
ciebie zerżnęli, to ich zbójnicka rzecz. Ale żeś przy tem dupą rusała, to
już czyste kurewstwo...
812. Jeden pijaczek przekonywał
drugiego o szkodliwości picia spirytusu metylowego. Ten nie chciał mu wierzyć
i zakładał się, że wypije pół litra bez żadnych konsekwencji. Zakład
stanął. Facet wypija kieliszek za kieliszkiem.
- Widzisz? Widzę.
W półlitrówce
powoli ukazuje się dno.
- Widzisz?
- Nie widzę!
- A widzisz!
813. Baszanowski (mistrz olimpijski w
podnoszeniu ciężarów) popisuje się w barze
swoją siłą. Bierze cytrynę i ściska ją:
- Kto wyciśnie z niej choćby
jeszcze kroplę, temu płacę milion złotych.
Podchodzi niepozorny, starszy pan,
bierze cytrynę do ręki i... wyciska z niej jeszcze pół szklanki soku.
Baszanowski płaci bez szemrania.
- Kim pan jest z zawodu? - pyta się z
ciekawości.
- Komornikiem.
814. Spotyka się dwóch Szkotów. W
trakcie rozmowy jeden z nich zauważa, że kolega ma czarny język.
- Ty chyba
jesteś chory!
- Nie, po prostu miałem wczoraj mały wypadek.
- Jaki wypadek?
-
Kupiłem torebkę cukru i w drodze do domu wysypała mi się na asfalt...
815. Szedł sobie garbaty facet nocą
przez cmentarz, gdy nagle zastąpił mu drogę upiór.
- Co masz!
- Ja, ja, mam
tylko... garb.
- Dawaj - rzekł upiór i oswobodził kalekę od garbu.
Uszczęśliwiony
człowiek pobiegł do domu i opowiedział o wszystkim żonie. Ta rzecz jasna
powtórzyła sąsiadce, której mąż był kulawy
- Idź stary na cmentarz i gdy
ten upiór spyta cię co masz, powiedz, że kulawą nogę.
Kulawy tak zrobił.
Ledwo wszedł na cmentarz, a tu drogę zastępuje mu upiór
- Masz garba?
- Nie mam.
- No to masz.
816. Indie zaczęły walczyć z
nadmiernym przyrostem naturalnym. Poprosiły różne kraje świata, aby przysłały
ekipy lekarskie w celu dokonywania masowej sterylizacji. Po kilku miesiącach
okazało się, że najlepsze efekty uzyskała ekipa radziecka specjalizująca się
w sterylizacji mężczyzn.
- Jak to robicie? -- pyta się dziennikarz z
miejscowej gazety.
- To bardzo proste - wyjaśnia radziecki profesor. Bierze się
dwie cegły. Na jednej kładzie męski interes i drugą wali z góry.
- Czy to
nie boli?!
- Jeśli się nie wsadzi palca między cegły, to nie... .
817. Zabawa taneczna w miasteczku.
-
Jak ci na imię?
- Joanna.
- A jo Rychu, tyż z wioski.
818. Przez park idzie młody facet.
Popycha przed sobą wózek, a w wózku wniebogłosy wydziera się małe niemowlę.
-
Spokojnie, Kaziu, bardzo cię proszę, tylko spokojnie...
Starsza pani
zachwycona młodym ojcem nachyla się nad wózeczkiem.
- Jakie śliczne dziecko,
jak ładnie ubrane i jak ładnie się nazywa - Kazio.
- Nie proszę pani, on
nazywa się Grzesio. Ja się nazywam Kazio...
819. Spragniony Murzyn czołga się
przez pustynię. Nagle zauważył niewielkie akwarium wody. Pije tą wodę,
pije... Złota rybka prosi go, by nie wypijał wody do końca. Spełni wtedy
jego trzy życzenia.
- Chcę być biały, mieć dużo wody i dużo dup.
Rybka
zamieniła go w sedes.
820. Sędziwy hrabia opowiada w klubie
swoją przygodę myśliwską z lat młodości.
- Było to w Afryce... podchodzę
tygrysa... jestem już blisko... składam się do strzału... on mnie zobaczył...
skoczył... zesrałem się.
- Oj, panie hrabio, w takim momencie.
- Nie, teraz się
zesrałem.
821. Radziecki naukowiec eksperymentuje
z muchą. Oberwał jej skrzydełka i mówi do niej:
- Nu, idzi!
Mucha idzie.
Wyrwał jej dwie nóżki i mówi:
- Nu, idzi!
Mucha idzie. Wyrwał jej drugą parć
nóżek i mówi:
- Nu, idzi!
Mucha idzie. Wyrwał jej więc pozostałe dwie nóżki
i zachęca:
- Nu, idzi! Mucha nie idzie. Zadowolony naukowiec wpisuje do zeszytu
wniosek z eksperymentu.
- "Po wyrwaniu dwóch ostatnich nóżek, mucha ogłuchła".
822. Rodzina Kowalskich ma syna
jedynaka. Jest mądry, zdolny, w szkole uczy się dobrze. Ma jednak jeden feler.
Od dziecka jest niemową. Rodzinny obiad. Nagle syn mówi z irytacją:
- Gdzie
jest mój kompot?
Mama Kowalska prawie zemdlała z wrażenia.
- Synu, to ty
umiesz mówić?!
- Pewnie, że umiem.
- To dlaczego nigdy nie mówiłeś?
- Bo
kompot zawsze był.
823. Ślepy namacał garbatego.
- Co,
wybieramy się z plecakiem na wycieczkę?
- Jak pan widzi...
824. Kelnerka przynosi klientowi w
restauracji zamówiony kotlet schabowy.
- Proszę pani, dlaczego mój kotlet śmierdzi
rybą?
Kelnerka robi dyskretnie trzy kroki do tyłu.
- A teraz?
825. Janie, pana hrabiego boli gardło,
ukręć mu jajko - wydaje polecenie hrabina.
- Ajjjj, ajjjj!
826. Hrabia po dłuższym pobycie
zagranicą wraca do swych posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni,
powożony przez wiernego sługę Jana.
- No i co Janie zdarzyło się we dworze
podczas mojej nieobecności?
- Nic takiego panie... no może to, że Azorek zdechł.
- Azorek? Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano nażarł się końskiej
padliny to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły,
to i zdechły.
- Od czego się poparzyły?
- Od ognia panie, jak stajnia się paliła.
- A kto podpalił stajnię!
- Nikt nie podpalił, od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boską, to i dwór spłonął? Jak to się stało?
- Ano, po prostu.
Przy trumnie, w której leżało ciało miłościwej pani hrabiny, stały świeczki
i jedna się przewróciła...
827. Niemcy wykryli w wiosce partyzantów.
Ustawili wszystkich mieszkańców w szeregu.
- Za sprzyjanie leśnym bandytom
wszyscy mężczyźni pójdą do obozu, młode kobiety wywieziemy na roboty, a
stare zaraz zgwałcimy - obwieścił SS-man.
Z szeregu występuje młody mężczyzna.
- Panie
oficerze - błagam - zostawcie w spokoju moją babcię. Ma już osiemdziesiąt
lat...
- Milcz szczeniaku - odpowiada zdenerwowana babcia. Wojna ma swoje
prawa...
828. W jednostce wojskowej nie wiadomo
skąd gruchnęła wieść, że ma ich odwiedzić Matka Boska. W jednostce jak
to zazwyczaj bywa wybuchła panika. Gorączkowe, generalne sprzątanie,
trzepanie kocy, grabienie trawy. W końcu w dyżurce oficera dzwoni telefon z
biura przepustek.
- Czy jest w jednostce szeregowy Bosek? Matka do niego
przyjechała.
829. W czasie gwałtownego sztormu zaczął
tonąć statek pasażerski. Wybuchła panika. Wszyscy biegają wkoło jak
szaleni, tylko stary Żyd siedzi i spokojnie czyta gazetę.
- Panie, panie, ten
statek tonie - potrząsnął go ktoś za ramię.
- No to co? To nie mój
statek.
830. - Szeregowy Kowalski, macie
dzisiaj dyżur w kuchni - wydaje rozkaz kapral.
- Nie mogę, obywatelu kapralu,
jestem roznosicielem zarazków.
- Co to za głupie dyskusje z przełożonym?
Marsz do kuchni... Zarazki będzie dzisiaj roznosił ktoś inny.
831. Anemik wybrał się na przejażdżkę
konną.
- Gdzieee takkk pędzisz szaaaleńcze?
A koń.
- Paaaataaaa - taaaj,
paaaatttaaaa - taaaj.
832. Na przyjęciu emerytowany pułkownik
angielski opowiada jak w czasie służby w Indiach wybrał się z żoną na
polowanie.
- Ledwie weszliśmy do dżungli, aż tu nagle z wysokiego drzewa skoczy
na moją żonę ogromny tygrys...
- I co pan zrobił? - pytają zainteresowani goście,
bowiem pułkownikowa stoi obok męża i wydaje się być nie naruszona tygrysimi
zębami.
- A co miałem robić? Sam napadł, to niech się sam broni.
833. Do chłopca siedzącego w
piaskownicy podbiega matka.
- Synku, co żujesz?
- Mięsko.
- A kto ci je dał?
-
Nikt, samo przypełzło.
834. Myśliwi znoszą na polanę
ustrzeloną zwierzynę. Nagle wszyscy spostrzegają, że wśród trofeów łowieckich
leży nieruchomy mężczyzna. Natychmiast wezwano pogotowie. Lekarz stwierdził
zgon, a na karcie zgonu napisał.
- "Lekka rana postrzałowa. Śmierć nastąpiła
na skutek wypatroszenia".
835. Ćwiczenia w wojsku.
- Maski załóż.
Maski zdejm. Maski załóż. Maski zdejm. A wy, szeregowy, dlaczego nie
zdejmujecie maski?
- Melduję, że zdjąłem, obywatelu kapralu.
- Ale morda!
836. Przychodzi facet do sklepu z
artykułami żelaznymi.
- Poproszę o metr grubego łańcucha
- Zapakować?
- Nie,
będę nap...ać na miejscu.
837. Indianie złapali kowboja, przywiązali
do pala i tańczą wokół niego taniec śmierci.
- Ty, ale masz przerąbane -
odezwał się nagle do kowboja jego anioł stróż.
- To co mam robić?
- Ja ci
poluzuję więzy, a ty złap za tomahawk i zabij wodza Indian.
Tak się też stało,
ale Indianie szybko otrząsnęli się z zaskoczenia, złapali kowboja i znowu
przywiązali go do pala.
- Ty -- zagaduje znowu anioł stróż.
- Co?
- Teraz to
dopiero masz przerąbane...
838. - Sąsiadko, tak nie można, ktoś
u was wczoraj strasznie głośno przeklinał. Dzieci się zgorszą!
-
Przepraszam bardzo, sąsiadko. Wybieraliśmy się do kościoła i stary nie mógł
znaleźć książeczki do nabożeństwa...
839. Warszawskie FSO zwiedza prezydent
USA. Obszedł już wszystkie wydziały, obejrzał co mu pokazali, wreszcie pyta
się:
- A czy u was nie pracuje przypadkiem Stasiu Maliniak?
- No, pracuje tu taki jeden...
- To, proszę, zawołajcie go.
Gdy tylko Maliniak przyszedł, prezydent
objął go serdecznie, wycałował i obaj odeszli na stronę pogadać. Za jakiś
czas fabrykę zwiedza Gorbaczow i sytuacja się powtórzyła, zapytał o
Maliniaka, wyściskał, wycałował, pogadał...
- Skąd wy, Maliniak, znacie
takich wybitnych ludzi? - pyta się dyrektor.-
A jeździło się trochę po
świecie...
- Ale papieża to chyba nie znacie...?
- Ależ oczywiście, że znam!
Dyrektor nie wierzył. Założyli się o dużą sumę pieniędzy i
pojechali do Rzymu. Na placu przed bazyliką Świętego Piotra Maliniak mówi
do dyrektora:
- Niech pan tu poczeka, a ja idę do papieża i razem z nim wyjdę
na balkon pozdrowić pielgrzymów.
I rzeczywiście zdumiony dyrektor zobaczył za
chwilę Maliniaka pod rękę z papieżem. Dyrektor zemdlał. Przestraszony
Maliniak zbiegł na plac cucić dyrektora.
- Panie dyrektorze, niech pan się tak
nie przejmuje przegraną. To tylko tak na żarty, ja nie wezmę od pana tych
pieniędzy.
- Mnie nie opieniądze chodzi. Gdy tak wyszliście z papieżem na balkon, to koło mnie przystanęła grupka Arabów i jeden z nich spytał się
mnie, czy nie wiem, co to za facet w białym kitlu stoi koło Maliniaka.
840. Wchodzi facet do baru, siada przy
stoliku i zamawia u kelnera:
- Proszę setka i serwetka.
Serwetkę rozkłada na
kolanach i jednym ruchem wychyla setkę wódki. Po chwili ponawia zamówienie:
- Proszę
setka i serwetka.
Serwetkę rozkłada na kolanach. Setkę wypija. Powtarza to
kilka razy. Zainteresowany kelner podchodzi i pyta się:
- Po co panu te serwetki
na kolanach?
Kompletnie pijany facet tłumaczy:
- Ja jak wychodziłem z---z
do-domu, to mo--moja stara po--powiedziała. Pa -pamiętaj że --żebyś sobie
zno--znowu pa- -pały nie zalał.
841. Niemcy weszli niespodziewanie do
wsi szukając partyzantów. Dwóch maruderów nie zdążyło uciec. Schowali się
do studni. Niemcy przeszukali wieś, nikogo nie znaleźli. Oddział zgromadził
się koło studni.
- Gdzie mogą być ci partyzanci?
- ...być ci partyzanci
odpowiada "echo" ze studni.
- Może siedzą w jakiejś stodole?
- ...w
jakiejś stodole?
- Albo siedzą w tej studni?
- ...w tej studni?- To wrzućmy do
studni granaty!
- ...a może siedzą w jakiejś stodole - odpowiada "echo"?
842. W rodzinie Kowalskich wielka radość.
Urodziło się pierwsze dziecko - chłopiec. Mama Kowalska na chrzciny zaprosiła
znajomą wróżkę. Ta ku zaskoczeniu wszystkich orzekła, że dziecko obdarzone
jest magiczną mocą, kogo zawoła, ten umrze. I Nic dziwnego, że odtąd
wszyscy starali się obchodzić dziecko możliwie daleko. Ale do czasu. Pewnego
razu chłopczyk zawołał:
- Baba!
I stało się! Babcia runęła na podłogę
nieżywa. Minęło kilka miesięcy, chłopczyk krzyknął ponownie:
- Dziadzia!
W tym samym momencie dziadek zszedł z tego świata. Na rodzinę padł strach,
kto następny. Nie trzeba było czekać długo, bo już na drugi dzień chłopczyk
krzyknął:
- Tata.
Biedny Kowalski zbladł, chwycił się za serce, a tu za ścianą
u sąsiadów wielki rumor i rozpacz - Wiśniewski padł nieżywy.
843. Przy kawiarnianym stoliku siedzą
dwie przyjaciółki i rozmawiają.
- Przechodziłam wczoraj a propos kawiarni,
wpadłam i skompromitowałam dwa ciasteczka.
Siedzący obok profesor - filolog
nie wytrzymał:
- Przepraszam bardzo. Właściwie nie powinienem się wtrącać,
ale uważam, że gdy nie rozumie się znaczenia obcych słów, to nie powinno się
ich używać...
- Czy pan ma do mnie jakieś alibi?
844. Hrabia z hrabiną siedzą
naprzeciw siebie w wygodnych fotelach i rozmawiają o pogodzie. Nagle hrabina puściła
bąka. Zarumieniła się lekko.
- Przepraszam bardzo hrabio i mam nadzieję, że
to zostanie pomiędzy nami...
- Wolałbym, żeby się to rozeszło...
845. Wchodzi klient do piekarni.
- Czy
są czerstwe bułki?
- Tak, są.
- To po co tyle pieczecie.
846. Amerykanin, Francuz i Polak wspólnie
złapali złotą rybkę. Ta za zwrot wolności obiecała spełnić po jednym życzeniu
każdego z nich.
- Chciałbym mieć piękny, szybki, sportowy samochód - prosi Amerykanin.
- Chciałbym, aby moja żona była tak ładna jak moja kochanka - życzy
sobie Francuz.
- Mój sąsiad ma piękny dom. Spraw rybko, aby mu się spalił -
życzy sobie Polak.
847. Idzie Czerwony Kapturek do swej
babci i spotyka w lesie wilka.
- Wilku, dlaczego masz takie wielkie oczy?
- Nie
widzisz, że robić kupę...
848. Facet zatrzymuje taksówkę na
ulicy.
- Wolny pan jest?
- Tak.
- To jedź pan na postój, tam ludzie czekają.
849. Bitwa o Anglię kończy się klęską
niemieckiej Luftwaffe. Hitler rozkazuje wezwać do siebie mądrego rabina, aby
ten podpowiedział mu, w jakiś sposób zawojować Anglię.
- Jest na to prosty
sposób - doradza rabin. Potrzebna jest do tego laska Mojżesza, dzięki której
rozstąpiły się wody Morza Czerwonego przed uciekającymi z Egiptu Żydami.
Gdybyś miał taką laskę, twoje wojska przeszły by suchą nogą kanał La
Manche.
- A gdzie jest ta laska?
- W muzeum.
- W którym muzeum?
- W British
Museum w Londynie.
850. W zatłoczonym pociągu do
przedziału wsiada mężczyzna i próbuje usiąść obok wiejskiej babiny,
obstawionej siatkami.
- Panie, uważaj pan na jajka!
- A co, wieziemy jajeczka do miasta?
- Nie, gwoździe.
851. Nowy dyrektor zaczął robić porządki
w ZOO. Już wkrótce zorientował się, że najgorzej dzieje się w pawilonie małp.
Zwierzęta są zaniedbane, klatki brudne. Okazało się, że dozorca jest zbyt
powolny i nie nadąża robić porządków.
- Właściwie powinienem was zwolnić - mówi dyrektor - ale jesteście niedługo przed emeryturą, to mi was szkoda.
Przeniosę was do żółwi, one są tak powolne jak wy. Powinniście sobie
poradzić.
Po miesiącu okazuje się, że żółwie są zaniedbane, a w ich
klatkach brudno. Dyrektor wzywa pracownika na ostateczną rozmowę.
- Ja się chyba
rzeczywiście nie nadaję do pracy w ZOO - mówi do dyrektora pracownik.
- Co ja się
schylę ze szmatą, to te żółwie tylko myk, myk...
852. Dwóch pedałów wybrało się na
spacer do lasu. Jeden poszedł w krzaki za potrzebą. Po chwili z krzaków
dolatuje rozdzierający szloch:
- O ja biedny, poroniłem. Tutaj widać rączkę,
tutaj widać nóżkę...
- Przestań się wygłupiać! Po prostu nasrałeś na
żabć.
853. Do kontuaru w barze podchodzi
podpity facet:
- Ma pani czystą?
- Mam.
- To poproszę dwa razy, szybko, na
stojąco.
854. Stary malarz przygotowuje do
zawodu ucznia.
- W tym pokoju sam pomalujesz okna - wydaje polecenie.
Po pewnym
czasie chłopak przychodzi do niego.
- Panie majster, czy ramy i parapety też
mam pomalować?
855. Dwie starsze panie wybrały się w
rejs statkiem pasażerskim. Bardzo im się nudziło, więc poprosiły przechodzącego
marynarza, aby opowiedział im jakiś dowcip.
- Oj, drogie panie, to niemożliwe.
Ja znam same nieprzyzwoite dowcipy.
- Nie szkodzi. jak trzeba będzie powiedzieć
brzydkie słowo. to proszę je opuścić i powiedzieć .,mhy".
Marynarz dał
się przekonać i zaczyna opowiadać dowcip:
- Mhy, mhy. mhy. mhy, mhy. mhy...
dupa.
856. W knajpie przy wódce spotkało się
dwóch kumpli. Było już późno, zamykali lokal, a oni czuli się
niedopici.
- Chodźmy do mnie do domu, zapraszam cię.
- Nie wypada. Mieszkasz z żoną
i teściową. Będą się rzucać.
- Nic się nie przejmuj. Wszystko będzie dobrze.
W domu na pierwszy odgłos dzwonka wybiegają do korytarza żona i teściowa.
Obie roześmiane, pomagają zdjąć płaszcze, sadzają do stołu, nakrywają,
podają wódeczkę i co najlepszego w lodówce.
- Stary, ty jesteś czarodziejem.
Jak je wychowałeś?
- To bardzo proste. Gdy pierwszy raz wróciłem pijany do
domu, a one na mnie wyskoczyły z gębą, wziąłem nożyczki i ostrzygłem
pudla. Zdarzyło mi się drugi raz, one na mnie z gębą, a ja nic tylko łaps
za nożyczki i strzygę pudla. Za trzecim razem wziąłem siekierkę i zarąbałem
pudla.
- No dobrze, ale co to ma wspólnego z żoną i teściową?
- One są już
po drugim strzyżeniu.
857. Wnuczek zrobił dziadkowi brzydki
dowcip. Zamiast tytoniu nasypał mu do fajki dynamitu. Pogrzebem dziadka zajmuje
się firma wywabiająca plamy ze ścian.
858. Trzech rybaków złapało we wspólną
sieć złotą rybkę. Obiecała im spełnić po jednym życzeniu.
- Wiesz, złota
rybko - mówi pierwszy - mam w domu istną plagę karaluchów. Pomóż mi.
-
Masz tu takiego małego karaluszka. Wypuść go w domu. On zje wszystkie
karaluchy, a potem zdechnie.
- Ja, złota rybko-mówi drugi - mam w obejściu
plagę myszy. Czy możesz mi pomóc.
- Masz tu, rybaku, małą myszkę. Wypuść
ją w obejściu. Ona zje wszystkie myszy, a potem zdechnie.
Trzeci rybak myśli i
myśli, a potem nieśmiało pyta:
- Czy nie masz może rybko takiego małego
komunisty?
859. Jedzie facet rowerem i błotnik mu
się koleboce. Mija go drugi na rowerze i zwraca uwagę.
- Panie, błotnik się
panu koleboce.
- Co?- Błotnik się panu koleboce.
- Co?-- Błotnik się panu koleboce!
- Nic nie słyszę, bo błotnik mi się koleboce.
860. - Krasnoludku ile ważysz?
- 25 deko.
-
Krasnoludku, bez jaj!
- Bez jaj to 20 deko.
861. Pewien rolnik powiesił swoje
konie na drzewie i powiedział do nich:
- Wiśta!
862. W "Samie" robi zakupy
wybredna klientka. Nic jej się nie podoba. Robi awanturę, każe wezwać
kierownika. To jej nie uspokaja. Krótką z nim rozmowę kończy uwagą:
- Niech
mnie pan w dupę pocałuje.
- To jest sklep samoobsługowy, szanowna pani.
863. Mąż dzwoni z pracy do
domu.
- Kochanie, wrócę dzisiaj nieco później. Wiesz, przyjechała dzisiaj do
nas zagraniczna delegacja. Będziemy z nimi omawiać szczegóły kontraktu...
-
Akurat, ja cię dobrze znam. Wrócisz o czwartej nad ranem, pijany w sztok i bez
pieniędzy.
Po 22-giej mąż znowu dzwoni do domu i nieco "zmęczonym"
głosem mówi:
- Kochanie, już za godzinę będę w domu. Te negocjacje nieco się
przedłużyły, ale niedługo koniec.
- Akurat, ja cię dobrze znam. Wrócisz o
czwartej nad ranem, pijany w sztok i bez pieniędzy.
Jest czwarta rano. Facet
stoi przed drzwiami swojego domu. Jest pijany w sztok i bez pieniędzy. Kiwa się
nad wycieraczką i mruczy:
- No i wykrakała...
864. - Dobry rybaku, wypuść mnie -
prosi złota rybka, a spełnić jedno twoje życzenie.
- Chcę mieć interes do
samej ziemi.
Łup! Rybak nagle pada na ziemię. Obcięło mu nogi.
865. Ratownicy robią sztuczne
oddychanie topielcowi. Podchodzi do nich facet i mówi:
- Panowie, wyciągnijcie
mu tyłek z wody, bo cały staw wypompujecie...
866. Z pamiętnika partyzanta:
- Poniedziałek.
Zrobiliśmy zasadzkę i pogoniliśmy Niemców. Wtorek. Niemcy zrobili na nas
zasadzkę i gonili nas. Środa. Znowu goniliśmy po całym lesie Niemców.
Czwartek. Niemcy gonili nas. Piątek. W lesie nie ma już nikogo. Leśniczy się
zdenerwował i wszystkich przepędził.
867. Idzie myśliwy przez las, zobaczył
małą dziurę w drzewie.
- Uuuu! - zawołał.
- Uuuu! - odpowiedział mu
piskliwy głosik.
Myśliwy przystawił strzelbę, strzelił i z dziupli wypadła
martwa wiewiórka. Idzie dalej. Zobaczył większą dziurę w drzewie.
- Uuuu!
--- zawołał.
- Uuuu! - odpowiedział mu nieco grubszy głos.
Przystawił
strzelbę i strzelił. Wypadła martwa sowa. Idzie dalej. Zobaczył wielką
dziurę w skale.
- Uuuu! - zawołał.
- Uuuu! - odpowiedział mu bardzo gruby głos,
po czym przejechał go wyjeżdżający z tunelu pociąg.
868. Dziennikarka, penetrująca
marginesy życia społecznego, przeprowadza wywiad z facetem od kilku lat
uchylającym się od pracy.
- Dlaczego nie chce pan przyjąć żadnej posady?
-
Bo ja chcę pracować zgodnie ze swoim zawodem i nie mogę znaleźć właściwej
pracy.
- A kim pan jest z zawodu?
- Toreadorem.
869. Któregoś lata zapanowała w kraju
wielka susza. Słońce spaliło zboża we wszystkich PGR-ach, tylko w jednym zboże
udało się znakomicie. Powołano więc specjalną komisję ministerialną, która
na miejscu miała sprawdzić fakty. Przyjeżdżają i widzą dorodne, pełne kłosy.
-
Dyrektorze, jak rozwiązaliście problem wody.
- Wodę dostarczamy rurami.
- A
gdzie one są?
- O, właśnie idą z wiadrami.
870. - Ppaannie proffessorze, czczy
pipijany student może zddać uu pana egzamin?
- Jeśli pijany student umie, to tak.
- Umie, umie.
- Chchłopakki, wnośśccie Sstefiana.
871. Kowalski zmarł i za grzeszne życie
został skierowany do piekła. Tam dowiedział się, że może sobie wybrać
oddział, na którym będzie odbywał karć wiecznego potępienia. Dyżurny
diabeł oprowadza go po piekle. Kowalski widzi grzeszników gotowanych w smole.
- Nie, tutaj nie chcę zostać.
Widzi potępionych gotowanych w siarce.
- Nie,
tutaj też mi się nie podoba.
Wreszcie widzi oddział w którym na ławeczkach
siedzą faceci. Nogi mają zanurzone po kostki w gównie, ale palą sobie
spokojnie papierosy.
- Tak dobrze to ja w domu nie miałem - myśli Kowalski.
Tutaj zostaję!
Ledwo usiadł na ławeczce, dostał papierosa, gdy przychodzi dyżurny
diabeł i wydaje komendę.
- Koniec palenia, panowie, pełne zanurzenie.
872. Do Kowalskiej przyszła sąsiadka
i się użalała.
- Co ja mam z tym moim chłopem! To pijak! Przychodzi w środku
nocy, budzi dzieci, mnie bije, demoluje mieszkanie.
- Ja też moja miła nie mam
lekko. Wyobraź sobie, że mój stary to syfilityk.
Na te słowa jej mąż otwiera drzwi i mówi:
- Kochanie, tyle
razy ci mówiłem! Filatelista!
873. Hrabia opuszcza hotel i oddając
klucz mówi do recepcjonisty:
- Zasłałem łóżko.
- To bardzo dobrze.
- Oj,
nie bałdzo.
874. Amerykanin jadący Fordem zderzył
się na skrzyżowaniu dróg z Polakiem jadącym Syrenką. Polak, widząc swój
rozbity samochód, usiadł w rowie i zaczął płakać. Przestraszony Amerykanin
pyta się:
- Czy panu się coś stało? Czy jest pan ranny?
- Nie, ale jakie to ma
znaczenie? Straciłem oszczędności całego życia!
- To po co pan kupował taki
drogi samochód?!
875. Pewna pani miała bardzo brzydkie
dziecko. Wybrała się z nim w podróż pociągiem. Wchodzi do przedziału.
- O,
jakie brzydkie dziecko! Jakie brzydkie! - komentują pasażerowie.
Oburzona pani
zatrzaskuje drzwi i idzie do następnego przedziału.
- O, jakie brzydkie dziecko!...
I tak przedział za przedziałem. Wreszcie dotarła do ostatniego
przedziału, gdzie siedział samotnie podpity jegomość. Wiadomo, nikt nie chce
jechać razem z pijanym. Trudno, zdecydowała pani, może przynajmniej nie będzie
się czepiał dziecka. Jegomość okazał się bardzo grzecznym człowiekiem. Pomógł
ułożyć walizki, przedstawił się, zajmował czas nienachalną rozmową.
Wreszcie poczęstował panią czekoladkami. Spojrzał na siedzące cicho
dziecko, sięgnął do torby.
- A małpie damy banana...
876. Po Morzu Martwym płynie łódź,
a w niej Jezus wraz z uczniami. Do brzegu zostaje jeszcze 50 metrów, gdy Jezus
każe zatrzymać łódź, wysiada, i po chwili nie zamoczywszy stóp, znajduje
się na brzegu. Niewierny Tomasz zdębiał. Po chwili idzie w ślady mistrza i
oczywiście woda się nad nim zamyka. Jezus odwraca się.
- Po palach, idioto, po
palach...
877. Przez pustynie jedzie na wielbłądzie
Arab, a obok wielbłąda biegnie jego żona. Spotykają jadącą w przeciwną
stronę karawanę.
- Dokąd jedziesz? - pyta się przewodnik karawany.
- Żona
jest chora. Wiozę ją do szpitala.
878. Kowalskiemu zepsuł się samochód. Żeby sprawdzić, czy w baku jest jeszcze benzyna, odkręcił kurek i przyświecał sobie zapałką. Benzyna była. Pogrzebem Kowalskiego zajmie się firma wytwarzająca ogniotrwałe szelki.
879. Zdenerwowany ratownik na basenie głośno
gwiżdże:
- Panie, masz pan natychmiast opuścić basen!
- Dlaczego?
- Bo pan
sikał.
- Wszyscy sikali...
- Ale tylko pan z trampoliny.
880. Rybak, lubiący wypić, złapał złotą
rybkę, a ta obiecuje mi spełnić trzy życzenia. Rybak nie bardzo wierzy, więc
dysponuje ostrożnie.
- Spraw, aby woda w tym wiadrze zamieniła się w wódkę.
Rybak schyla się, próbuje. Wspaniała, schłodzona "Wyborowa".
- Spraw,
aby cała woda w tym jeziorze zamieniła się w wódkę.
Rybak pochylił się,
spróbował, po czym rzucił się głową naprzód. Pił, pił prawie do utraty
przytomności.
- Rybaku, jakie jest twoje trzecie życzenie.
- A, dobra rybko,
postaw pół litra i jesteśmy kwita.
881. - No, to po małym! rzekł rolnik wyciągając jądra z sieczkarni.
882. Pobożny Samuel narzeka podczas
samotnego spaceru po lesie.
- Jahwe, ty nie jesteś sprawiedliwy. Rosenbaum
wygrał naloterii w zeszłym roku, Speibaum wygrał w tym roku, a mnie tak
bardzo potrzeba pieniędzy i nigdy nic nie wygrywam...
Jahwe poczuł się
zawstydzony, rozsunął chmury i spojrzał swym obliczem na dół.
- Samuelu ty
mnie daj szansę, ty wreszcie zagraj na loterii!
883. Dwaj szwagrowie postanowili kupić
swojej teściowej złote kolczyki. Aby się umocnić w tej decyzji, poszli do
restauracji. Po kilku kolejkach jeden z nich mówi:
- Wiesz co, na złote
kolczyki już nie wystarczy pieniędzy. W tym roku kupimy jej srebrne...
Minęło
kilka godzin "zakrapianej" zabawy.
- Wiesz co, na srebrne kolczyki też
już nie starczy. Ale rnam pomysł. W tym roku przekłujemy jej tylko uszy...
884. Do trenującego na korcie przed ważnym
meczem Fibaka podchodzi strapiony, młody chłopak. Bardzo przeprasza, że
przeszkadza i prosi o chwilę rozmowy
- Panie Wojtku, mam kłopot. Zakochałem
się w dziewczynie, ale tak jakoś bez wzajemności. Gdyby przed meczem podszedł
pan do mnie, przywitał się i powiedział "Cześć, Stasiu!", to
bardzo bym jej zaimponował.
- Nie ma sprawy, stary, zrobię to dla ciebie.
Zaczyna się mecz. Na kort wchodzi Fibak i zbliża się do siedzącego w
pierwszym rzędzie chłopaka i jego dziewczyny.
Cześć, Stasiu!-- Spier**laj frajerze!
885. Na pododdział do jednostki
wojskowej przyszedł telegram, że Kowalskiemu zmarł ojciec. Kapral, człowiek
delikatny, nie wiedział jak zawiadomić szeregowego o nieszczęściu. Wybrał
więc sposób wojskowy.
- Pluton czwarty zbiórka. Komu ostatnio umarł ojciec,
trzy kroki wystąp... No, Kowalski daję ci dwa dni paki za nie wykonanie
rozkazu.
886. Siedzi facet na polanie, oczy ma
zwrócone ku niebu i przemawia.
- To, że żona umarła to nic, wola Boska, że
bydło padło to nic, wola Boska, że chałupa się spaliła to wola Boska. Ale
powiedz mi Boże, dlaczego zawalił się szałas, który z takim wysiłkiem zbudowałem?
- A bo ja cię nie lubię...
887. Kierownik budowy widzi, że jeden
z podległych mu robotników taszczy na plecach przez plac budowy worek cementu.
- Hej, Wiśniewski, a nie wygodniej by było na taczce?
- Próbowałem
panie kierowniku, ale mnie kółko w plecy uwiera.
888. Czerwony kapturek idzie przez las.
Nagle z krzaków wyskakuje wielki wilk.
- Uchchch! Uchchch! Stój, głupia cipo!
-
Oj wilku, dlaczego mnie tak brzydko przezywasz? Nazywam się Czerwony Kapturek i
idę do mojej chorej babci...
- A gdzie masz koszyczek?
- ??? O, ja głupia cipa,
koszyczka zapomniałam!
889. Myśliwy opowiada w licznym
towarzystwie swoją przygodę łowiecką.
- Polowałem tego dnia na zająca. Już
miałem go na muszce, gdy nagle z krzaków wyskoczył lis i wbił zęby w kark
szaraka. Nie zdążyłem wystrzelić, gdy raptownie z góry jak pocisk spada
jastrząb, chwyta w szpony lisa i zająca i unosi ich w powietrze.
- I co? I co?
-
Mierzę dokładnie ze sztucera... Strzelam. Spada lis. Mierzę drugi raz.
Strzelam. Spada jastrząb...
- A zając? Co z zającem?
- Zając jak to zając,
poleciał dalej...
890. Po seansie u Harrisa pacjent woła
głośno:
- O Jezu, będę chodził!
- Harris pana wyleczył?
- Nie, w tym czasie
ukradli mi samochód.
891. Pijany generał wybrał się na
polowanie. Idzie przez las wraz ze swym adiutantem i niesie gotową do strzału
broń. Nagle coś zaszeleściło w krzakach. Generał bez wahania strzela.
Adiutant wbiega w krzaki, aby sprawdzić celność strzału. Po chwili wraca.
-
Melduję posłusznie, obywatelu generale, że zastrzeliliście krowę.
- Krowę?
To niemożliwe? Zwyczajna krowa nie włóczy się po nocy w lesie. To musiała
być dzika krowa.
Idą dalej. Znów coś zaszeleściło w krzakach. Generał
znowu strzela. Adiutant wbiega w krzaki i po chwili wraca z meldunkiem.
- Nic
nadzwyczajnego, obywatelu generale. To była dzika baba.
892. Przez pustynie biegnie gromada
Arabów uciekających przed Murzynem.
- Słuchaj, a właściwie dlaczego my
uciekamy?
- Nie widzisz? Ten Murzyn nas goni!
- No to co? On jest sam, a nas stu
- A bo to wiadomo, komu da w mordę?
893. Zorro wybrał się w zaloty do swojej
ukochanej. Postawił konia pod oknem i mówi mu:
- Stój tu, gdyby wrócił jej mąż
ja wyskoczę przez okno i uciekniemy.
W trakcie pieszczot ktoś nagle energicznie
puka do drzwi. Zorro chwyta spodnie w garść i wyskakuje przez okno. Drzwi się
uchylają, koń wsadza łeb i mówi do dziewczyny:
- Gdyby Zorro chciał skakać,
to powiedz mu, że stoję w sieni, bo pada deszcz...
894. Facet wsiada do windy i
pyta się przebywającej już w środku blondynki:
- Na drugie?
- Agnieszka.
895.
Dwóch kumpli spotyka się po śmierci. Jeden z nich, zatwardziały grzesznik,
opowiada:
- U nas, w piekle, jest cholernie wesoło. Mówię ci stary, non stop balangi,
chlańsko, kobiety. A jak tam jest u was w niebie?
- A wiesz, ciągle tylko praca, praca, praca...
- Co ty, poważnie w niebie jest aż tak źle, że musicie ciągle pracować?
- No wiesz, ludzi mało...
896.
babcia w kantorze:
- Po ile macie dolary?
- Po 4,50
- Po ile:
- Po 4,50
- Niech pan mi napiszę na karcę, bo nie słyszę.
Facet napisał na kartce i podał babci.
- Niech mi pan to przeczyta, bo nie widzę bez okularów.
[Archiwum: 1-500] [501- 600] [601- 700] [701- 800] [801- 900]